- Piotr? – mieszkanie jest
otwarte – Piotr!
- Jest w ciemni -
korpulentna kobieta około czterdziestki wychyla się z drzwi, za którymi, o ile
dobrze pamiętam jest kuchnia – Do środka! Stylista czeka, rozbierajcie się.
- No, ja to raczej nie! –
słyszę w głosie Adama urażoną dumę – Jestem tu tylko towarzysko.
- To mój chłopak, Adam –
mówię szybko, widząc zmarszczone brwi naszej rozmówczyni – chciałam ich poznać
ze sobą.
- Cześć, kochanie! – Piotr
nadchodzi w samą porę, bo czuję nadciągającą burzę z piorunami – Kogo mi
przyprowadziłaś?
- To mój chłopak, Adam.
Adam, poznaj Piotra, mojego odkrywcę – uśmiecham się radośnie na widok
zadowolonej miny fotografa.
- Czy nie myślałeś nigdy o
pozowaniu? Byłbyś dobrym modelem – Piotr wdzięczy się do Adama, a ja konam ze
śmiechu, widząc minę tego ostatniego.
- Wiesz, Adam ma ambiwalentny
stosunek do mojej pracy. Właściwie, to przyszedł się tylko upewnić, że zostawia
mnie w dobrych rękach – żartuję.
- W bardzo dobrych – Piotr
wykonuje nadgarstkiem gest, który uwielbiam. Takie machnięcie, jakby chciał
zapytać: No co?
- Mam nadzieję – Adam patrzy
na mnie wyczekująco.
- Czy możesz nam powiedzieć
w przybliżeniu, ile to potrwa? – pytam szybko.
- Tutaj ze trzy godziny i
jeszcze przejedziemy do „pomarańczarni” na jakąś godzinkę.
- Czyli przyjadę po Ciebie
tam, przed drugą, OK.?
- OK. – całuję Adama w
policzek – do zobaczenia.
Kiedy wychodzi, pędzę do łazienki, gdzie rozłożył się
stylista. Właśnie skończył malować dziewczynę o kruczoczarnych włosach.
Podejrzewam, że nie są naturalne, ale pasują do niej.
- Jestem Ola – wyciągam rękę.
- Patrycja – odpowiada
bezbarwnym tonem i podaje mi rękę gestem manekina.
Kiedy wstaje, zajmuję jej miejsce. Po chwili zagląda
do mnie Piotr.
- Przystojny ten twój
chłopak. Naprawdę nie zgodzi się na zdjęcia?
- Naprawdę – mówię poważnie
- ledwo znosi to, że ja pozuję.
- Szkoda – Piotr wzdycha,
ale zaraz się otrząsa – Tutaj robimy ciuchy! Kilka zestawów. Są na wieszakach.
Maria nimi zarządza. Poznałaś ją przy drzwiach.
Kiwam
głową na znak, że wiem, o kogo chodzi.
- W pomarańczarni mamy
zrobić plakat kosmetyków. Męski dezodorant. Będzie model i Ty. Przebierzemy Cię
za blond-anioła.
- Fajnie – podoba mi się
wizja blond-anioła.
- Zobaczymy – mówi z
wahaniem – mam pomysł, ale potrzebne jest wykonanie. Dlatego wybrałem Ciebie.
Robimy sesję ubraniową. Patrycja okazuje się
profesjonalna do bólu, ale kompletnie beznamiętna, jak manekin. Za to ma
cierpliwość skały. Jestem pod wrażeniem, jak ze stoickim spokojem zmienia pozy
na każde żądanie Piotra. Ja tak nie potrafię, ale Piotr to wie, więc ze mną
pracuje inaczej. Po skończonych zdjęciach zmywamy makijaż i szybko myję głowę.
Stylista, czyli fryzjer i kosmetyczka w jednym, zmienia mnie w bóstwo. Jestem
pod wrażeniem tego, co potrafi. Sama bym się w sobie zakochała, gdybym była
facetem. Tylko wtedy, nie mogłabym tak wyglądać. To zawiłe, ale taka jest
prawda: jestem blond-aniołem. Szybko zbieramy się do samochodu Piotra i
jedziemy całą czwórką: ja, Piotr, stylista i Maria, bo Patrycja dostała kasę i
zniknęła tak samo beznamiętnie, jak pozowała.
- Na miejscu jest już moja
asystentka i model. Masz po prostu pokazać do zdjęć, że jesteś nim absolutnie
oczarowana, zachwycona, zakochana… On jest Twoim kochankiem. Ma być seksownie,
ale nie wulgarnie, OK.?
- OK. – Matko święta! Tyle
zachodu na jedno zdjęcie. Nie takie rzeczy potrafiłam z siebie wykrzesać.
Na miejscu okazuje się, że to nie takie proste.
Chłopak jest jak cukierek, ale jest gejem. Po prostu czuję to nawet w cebulkach
włosów. Zastanawiam się, jak mam w sobie TO znaleźć? Jak pokazać, że on mnie
podnieca?
Wchodzimy do przepięknego budynku pomarańczarni. To
ogromna szklarnia urządzona w środku jak muzeum. Pod oknami białe rzeźby, a pod
ścianą rośliny tropikalne. Ostrożnie idziemy długim chodnikiem pośrodku, aż
wreszcie dochodzimy do miejsca, gdzie ustawiono replikę Amora i psyche. Piotr
przygląda jej się z wyraźną fascynacją.
- Popatrz, jak ruchem można
wyrazić miłość – mówi półgłosem, tak aby inni nas nie usłyszeli – zachwycające…
- Chyba raczej bezruchem –
przyglądam się uważnie nieruchomym postaciom – zastygły w pozie, która nic nie
znaczy. To my dopowiadamy dalszy ciąg…
Nagle dociera do mnie, że rzeźbiarz był geniuszem! On
nie pokazał nam uczucia tych dwojga w sposób dosłowny. On nas sprowokował do
tego, abyśmy sami dopowiedzieli sobie resztę! Każdy z nas inaczej, ale jednak
podąży myślami w stronę, w którą on chce, abyśmy podążyli. Dlatego ta rzeźba
pobudza i Piotra i mnie. Nasza seksualność jest podobna, niezależnie od
orientacji. Oboje jesteśmy po prostu ludźmi!
- Wiedziałem! – Piotr patrzy
na mnie jak na zjawisko – Po prostu wiedziałem! Nie umiałem tylko powiedzieć
tego słowami.
- Czy masz tu jakiś sprzęt
grający? Cokolwiek – pytam i zaczynam robić remanent w swoich myślach – muszę
się oderwać od otoczenia.
- Coś się znajdzie – Piotr
idzie szybko do pozostałej ekipy, a ja przysiadam na murku i staram się zatopić
w myślach.
Muszę myśleć o Adamie. Jak się kochaliśmy w
mieszkaniu jego babci. Nie dotykał mnie, tylko do mnie mówił. Podniecenie
powstaje w głowie! To tam jest słynny punkt , jestem tego niemal pewna.
Przypominam sobie jego niski aksamitny głos: „Zrobię Ci to mocno”. Czuję motyle
w brzuchu i ciepło spływa mi słodkim ciężarem do podbrzusza. Tak, tego potrzebuję:
pulsowania między udami, pragnienia… Podniecenie widać na twarzy, w oczach… Nie
jest oczywiste, ale można je uchwycić… Piotr to potrafi.
- Gotowi? – z kasetowego
magnetofonu rozlega się „Freedom” George’a Michaela.
Staję na tle bujnej tropikalnej roślinności. Obok nas
jedna z asystentek Piotra łapie światło w złocisty ekran i kieruje na nas, tak,
że wyglądamy jak skąpani w słońcu. Odpinam dwa guziki bawełnianej lekkiej
koszuli, którą mam na sobie i delikatnie odsłaniam obojczyk, pozostawiając
zakryte ramię. Cukierkowy chłopiec zdejmuje koszulę. Jest pięknie zbudowany.
Poprosiłam, żeby nie mówił mi, jak ma na imię, co przyjął ze zrozumieniem. Modelki
mają czasem dziwaczne przesądy i rytuały. Gdyby Adam nas teraz widział,
chciałabym, żeby mu stanął. Obchodzę chłopaka dookoła, jak zwierzynę, na którą
chcę zapolować… Patrzy na mnie niepewnie, a ja głośno wciągam powietrze na
myśl, co będę robiła z Adamem wieczorem, po przedstawieniu… Staję obok niego i
nachylam się nad jego szyją, nie dotykając jej. Ładnie pachnie, mężczyzną i
wodą kolońską. Zapominam, kim jest… W myślach stoję naga obok Adama i czekam, aż
mnie dotknie… „Jeszcze nie, Maleńka…”. Czuję, jak krew napływa mi do policzków,
a jednocześnie przyjemne rozpieranie między nogami uświadamia mi, że jestem
podniecona. Wciągam głośno powietrze.
- Och – chłopak wzdycha
głęboko.
- Co to? - otwieram oczy zaskoczona jego reakcją.
- "Cream" Prince’a – odpowiada
szybko i lekko się czerwieni, bo dociera do niego, że nie o to pytałam.- Jesteście super! – Piotr wygląda jak kot, który właśnie połknął kanarka – mam to, po prostu mam!
- Dzięki – uśmiecham się do niego – Tobie też dziękuję. Teraz możesz mi powiedzieć, jak masz na imię – odwracam się do chłopaka, który ze mną pracował.
- Marek – mówi z nieśmiałym uśmiechem.
Obejmuję go, nie zważając na jego nagi tors. Mam
nadzieję, że dobrze nam poszło. W każdym razie Piotr jest zadowolony. Nagle z
końca sali dobiega klaskanie. Ktoś idzie do nas niespiesznie.
- Adam! – wybiegam mu na spotkanie.
Przygląda mi się podejrzliwie. Czuję się nieswojo,
gdy tak na mnie patrzy. Poprawiam odruchowo bluzkę. Przecież to tylko zdjęcia.
Dlaczego czuję się zakłopotana? Zarzucam mu ręce na szyję. Adam wciąga nosem
powietrze z głośnym świstem.
- Co to za zapach?
- Jaki zapach? A, ten!
Pewnie woda kolońska Marka – patrzę na Adama z politowaniem – Marek! Chodź,
poznasz mojego chłopaka.
Kiedy Marek podchodzi do nas i nieśmiało wyciąga
rękę, Adam nagle się rozchmurza. Podaje mu rękę i poklepuje po plecach.
- Ładnie wyglądaliście
razem. Trochę Was podglądałem z zewnątrz.
- Ty zazdrośniku! - kręcę głową.
Idę się przebrać za parawan rozstawiony w
pomieszczeniu używanym przez pracowników. Po chwili słyszę, że ktoś do niego
wchodzi.
- Zajęte! – wołam i szybko
zakładam bluzkę na nagie ciało, obciągając ją w dół, aby zasłonić skąpe majtki.
- Czyżby? – Adam przekręca
klucz w drzwiach.
W jednej chwili
jest przy mnie. Bez słowa przywiera do mnie i chciwie szuka moich ust.
Odpowiadam na jego pocałunek z pasją. Rój motyli w moim brzuchu podrywa się i
niebezpiecznie przyspiesza, zniżając lot. Adam sięga dłonią miedzy moje nogi.
Nawet nie staram się ukryć mojego podniecenia. Bez trudu wślizguje się palcem
do mojej mokrej szparki, a ja wzdycham głośno.
- Maleńka – dociera do mnie
jego ochrypły szept.
- Weź mnie – błagam – weź
mnie teraz. Natychmiast!
Zakładam mu prawą nogę na biodro i sięgam do jego
paska. Adam stoi, jakby się wahając, ale po chwili zrzuca z ramion kurtkę i
szybko zsuwa spodnie do kolan.
- Och – zerkam w dół –
naprawdę nas podglądałeś. A wiesz, że nieświadomie byłeś uczestnikiem tej
sesji?
Odpowiada mi niski, głęboki pomruk i moja druga noga
wędruje na jego biodro. Adam podtrzymuje mnie za pośladki, a ręką odsuwa
materiał majtek na bok.
- Są mokre – dyszy.
- Wiem – sapię – No dalej,
na co czekasz?
W odpowiedzi dostaję to, o co prosiłam! Zwaliłoby
mnie to z nóg, gdybym na nich stała. Przywieram mocniej do Adama, a on wchodzi
we mnie głęboko, rytmicznie. Moje szeroko rozwarte uda sprawiają, że może we
mnie wejść bez przeszkód. Dyszę z wysiłku, ale za nic w świecie nie chcę, żeby
przestał. Robi krok w przód i opiera mnie placami o ścianę. Jestem blisko,
bardzo blisko… Czuję, że Adam przyspiesza. Wzbiera we mnie rozkosz. To już??? Spinam
się z wrażenia, ale fala rozkoszy już ruszyła! Adam wydaje z siebie głębokie
westchnienie i nieruchomieje. Tylko jego członek pulsuje w moim wnętrzu. Powoli
opuszczam nogi. Jeszcze nigdy nie robiliśmy tego w takim miejscu i w takim
tempie!
- Zaskakujesz mnie! – dyszy
z wysiłku.
- Nie podobało Ci się? –
udaję niewiniątko.
- Wiesz, że ktoś mógł wejść?
– stara się szybko doprowadzić do porządku.
- Przecież zamknąłeś… –
patrzę na niego rozbawiona.
Nie wiem, ile to trwało, ale na pewno nie mamy wiele
czasu, więc też ubieram się w pośpiechu. Adam otwiera drzwi i ostrożnie wygląda
na zewnątrz.
- Zdaje się, że jeszcze
składają rzeczy – rzuca uspokajająco.
- Nie lubisz, jak Cię
zaskakuję? – nie dam się zbyć!
- Uwielbiam – mówi, całując
mnie szybko.
- Tu jesteście! – Piotr
wsuwa głowę w drzwi – Już przebrana? Świetnie.
Po załatwieniu finansów, wychodzę na zewnątrz, gdzie
asystentki Piotra pod kierunkiem Marii kończą składanie wszystkich urządzeń i
stojaków do fantastycznego Pontiaka z odsuwanymi drzwiami. Adam przygląda mu
się z uznaniem. Żegnamy się i szybkim krokiem ruszamy jedną z alejek. Jest
prawie trzecia, a ja jestem głodna, jak wilk.
- Gdzie wyście byli tyle
czasu? – Julia z Michaelem zdążyli już zjeść zupę – Sorry, ale byliśmy głodni.
Przynajmniej zdjęcia się udały?
- Nawet bardzo – Adam
rozsiada się za stołem z rozanieloną miną.
- Zobaczycie, jak Piotr je
obrobi – zaglądam do karty – ale chyba będą niezłe, bo był zadowolony.
- Jak z nim ostatnio
gadałam, to mówił, że ma coś specjalnie dla Ciebie – Julia przygląda mi się
uważnie – Nie zmyłaś makijażu.
- Zapomniałam…
- Dobrze wyglądasz. Gdyby
nie to, że już zaczyna wysychać, to mógłby zostać – Julia dotyka delikatnie
mojego policzka.
- Zawsze się zastanawiałem,
dlaczego modelki wyglądają inaczej niż normalnie? – Michael z trudem dobiera
słowa.
- Makijaż to jedno, ale
jeszcze obróbka zdjęć. Przecież nikomu nie zależy na tym, żeby było prawdziwie.
Ma być atrakcyjnie. Tak, jak dzisiaj na zdjęciach – mówię z naciskiem do Adama.
- Nie wyglądał na geja, jak
staliście razem – Adam nie daje za wygraną.
- I myślisz, że z tymi
wszystkimi ludźmi wokół, to by było zabawne? – znów patrzę na niego z
politowaniem.
- Lepiej zajmijcie się
jedzeniem – Julia przygląda nam się podejrzliwie – Nie mamy za dużo czasu,
jeśli jeszcze chcecie się przebrać.
---
Wchodzimy do Sali Kongresowej na tyle wcześnie, że
możemy jeszcze wypić kawę w małej kafejce za kulisami, z której zwykle
korzystają aktorzy. Tym razem jest tu dość pusto. Tylko przy jednym stoliku
siedzą jakieś małolaty. Jedna z dziewczyn opowiada o czymś i śmieje się wysokim
dźwięcznym głosem. Idziemy do baru, aby zamówić kawę. Adam koniecznie chce
zapłacić, wiec zostawiamy go z barmanką i siadamy przy maleńkim stoliczku pod
ścianą.
- Adam? – wysoka szatynka z
dużym biustem i wyrazem zdumienia na twarzy podchodzi do Adama – Co ty tutaj
robisz?
- Zuza? – Adam jest równie
zaskoczony, jak ona – Ale niespodzianka!
Witają się serdecznie. Jak na mój gust, to nawet zbyt
serdecznie, ale może jestem uprzedzona.
- Znasz ją? – Julia patrzy
na biuściastą podejrzliwie.
- Coś ty? Pojęcia nie mam,
kto to jest. Pewnie jakaś znajoma.
Gadają przez chwilę. Po czym Adam prowadzi biuściastą
do naszego stolika. Jest atrakcyjna, choć chyba starsza od niego. Ma na sobie
świetnie dopasowany śliwkowy kostium z krótką spódnicą i niebotycznie wysokie
szpilki. Ma przegubie kołysze jej się gruba złota bransoleta.
- To moja koleżanka, Zuza a
właściwie Suzan – przedstawia ją – To moja dziewczyna, Ola, Julia, siostra Oli
i jej chłopak Michael – dodaje.
Mam wrażenie, że Zuza przygląda mi się ze zbyt dużym
zainteresowaniem, jakby się nad czymś zastanawiając.
- Dziewczyna? – mówi wreszcie
– myślałam, że stałe związki Cię nie interesują.
- Do wszystkiego trzeba
dojrzeć – Adam wydaje się nie zauważać drwiny w jej głosie.
Już wiem, że jej nie lubię. Zerkam na Julię i widzę,
że ona podziela moje uczucia względem Zuzy. Sięgam po kawę, podczas, gdy Adam
wymienia się szybkimi informacjami na temat ostatnich kilku lat, które upłynęły
od ich ostatniego spotkania. Ze strzępów rozmowy, jakie do nas docierają,
dowiaduję się, że biuściasta jest mężatką i mieszka w Warszawie. Jej ojciec
zainwestował tu jakieś pieniądze.
- Planowaliśmy wyjście na
drinka po przedstawieniu. Może pójdziecie z nami? – Adam wydaje się
podekscytowany spotkaniem. Mnie zupełnie się ono nie podoba, zwłaszcza, że Zuza
cały czas go dotyka. Niby przypadkiem poklepuje po ramieniu, to znów opiera mu
dłoń na klatce. Kiedy odgarnia zalotnym gestem włosy, Julia nachyla się do
mnie.
- Ona go podrywa – cedzi
przez zęby.
Zerkam na Michaela, który zdaje się podzielać opinię
Julii. Wstaję powoli i podchodzę do Adama, stając blisko niego. Obejmuje mnie w
pasie, przyciągając do siebie. Ku mojej satysfakcji, wywołuje to grymas
niechęci na twarzy biuściastej.
- Chyba powinniśmy już iść –
mówię z czarującym uśmiechem – pogadacie po przedstawieniu, jeśli jeszcze
zostaną wam jakieś tematy do omówienia.
- Znam tu niedaleko świetny
bar. Ja zapraszam – biuściasta odpowiada mi z równie czarującym uśmiechem –
Och, moglibyśmy z Adamem przegadać całą noc.
- Szczerze mówiąc, to na noc
miałam dla Adama nieco inną propozycję… - zawieszam głos.
Nasza rozmowa pewnie przybrała by jeszcze bardziej
jadowity ton, ale na szczęście rozlega się dzwonek. Zuza obdarza mnie jeszcze
jednym uważnym spojrzeniem bez cienia sympatii.
- Idę poszukać Alexa – rzuca
przez ramię – Do zobaczenia po!
- Co Cię ugryzło? – Adam
nachyla się do mojego ucha i szczypie je delikatnie zębami, kiedy wychodzimy z
kafejki.
- To babsko Cię podrywa na
moich oczach – jestem oburzona – a Ty nie reagujesz.
- Daj spokój. To stara
znajoma. Nawet Cię wtedy nie znałem. Byłaś dzieckiem. Nie widzieliśmy się z
pięć lat – Adam patrzy na mnie z rozbawieniem – Poza tym, nie zauważyłem, żeby
mnie podrywała. Zresztą, i tak nie jestem zainteresowany.
- Ona jest starsza od Ciebie.
Mam nadzieję, że wy nie…? – zaglądam Adamowi w oczy.
Spuszcza wzrok. Więc jednak. Ale to było przed nami!
Teraz ona ma męża.
- Czy ona powiedziała Alexa?
– nagle mnie olśniewa.
- Tak ma na imię jej mąż.
- Znasz go?
- Nie, ale poznamy go po
przedstawieniu – Adam przygląda mi się uważnie – Coś się stało?
- Nie – może to tylko zbieg
okoliczności – czym on się zajmuje?
- Nie wiem. Pewnie pracuje u
teścia – mówi z drwiną w głosie – Ojciec Zuzy jest współwłaścicielem jednego z
największych hoteli w Warszawie.
Zajmujemy miejsca obok Julii i Michaela. Rozglądam
się za biuściastą, ale nigdzie jej nie widać. Wszystko się zgadza: Alex, hotel…
Poznała mnie. Pewnie Adam powiedział jej, że przyjechałam na zdjęcia, a ona to
skojarzyła. Nie pójdę na żadnego drinka! To ja współczułam biednej zdradzanej
żonie, a ona bezczelnie przystawia się do mojego Adama. Jedno warte drugiego!
Niech się trzymają od nas z daleka!
- Nie chcę iść z nimi –
szepczę Adamowi na ucho.
- Nie wygłupiaj się – patrzy
z niedowierzaniem – to stare dzieje.
Ktoś z tyłu syczy, aby nas uciszyć. Nie mogę się
skupić na tym, co się dzieje na scenie. Jednak muzyka i taniec porywają mnie i
przenoszą w inny wymiar. Kiedy ubrane na biało postacie zaczynają unosić się
nad sceną w świetle, które sprawia, że kostiumy świecą i fosforyzują, zapiera
nam dech. Nie mam ani chwili na zebranie myśli. Na scenie tyle się dzieje!
Ciemnowłosa dziewczyna stoi na podwyższeniu w kształcie wieży i śpiewa
zadziwiająco mocnym głosem strasznie trudną piosenkę. Aż trudno uwierzyć, że to
nie play back. Zerkam na Julię. Kiedy odwraca do mnie twarz, widzę, że marszczy
brwi. To mi przypomina o Alexie. Znów się rozglądam. Adam bierze mnie za rękę i
całuje delikatnie kostki u nasady palców. Potem kładzie ją sobie na udzie i
gładzi uspokajająco. Patrzę przez chwilę w ciemne, pełne spokoju oczy. Mogę
teraz delektować się przedstawieniem. Ostatnia piosenka wyciska łzy z oczu.
Jest o samotności i straconej szansie na miłość, o tęsknocie za ukochanym,
który w geście rozpaczy odebrał sobie życie w metrze.
- Piękne ale smutne – Adam
ociera łzę płynącą mi po policzku i całuje szybko to miejsce.
Owacja na stojąco zdaje się nie mieć końca. Na bis
wykonują fantastyczny taniec z grzechoczącymi puszkami przyczepionymi do butów.
- Mogliby spokojnie wystawić
to w Nowym Yorku! – Adam jest pod wrażeniem.
Idę za
Julią, czując na biodrze dłoń Adama, który idzie tuż za mną.
- Co jest? – Julia nachyla
mi się do ucha.
- Nic. Po prostu nie chcę
tej baby koło nas.
- Wcale się nie dziwię.
Udaje nam się szybko odebrać płaszcze z szatni i zaczynam
mieć nadzieję, że zagubimy się w tłumie, kiedy słyszę obrzydły głos.
- Poznajcie Alexa, mojego
męża – Zuza wyrasta jak spod ziemi.
- Adam – wyciąga dłoń do
Alexa.
Julia i Michael idą w jego ślady i przedstawiają się
z chłodną uprzejmością. Ja nie ruszam się z miejsca, więc wszyscy patrzą na
mnie w oczekiwaniu. Wsuwam ręce do kieszeni płaszcza.
- My się już znamy – mówię
chłodno, patrząc Alexowi w oczy.
Zaskoczenie na twarzy Adama sprawia mi satysfakcję.
Lubisz tajemnice, mój kochany? No, to masz teraz nad czym myśleć.
- To co, idziemy na drinka?
– Zuza udaje, że nic się nie stało – to niedaleko.
- Ja się nie wybieram –
mówię krótko, zanim Adamowi udaje się otworzyć usta.
- No, chyba nie pójdziesz
jeszcze spać? – Alex odzyskuje nagle pewność siebie – Adam, Zuza mówiła, że
lubisz poimprezować.
- Adam może lubi, ja nie –
mówię zimnym tonem, pozbawionym emocji, choć wewnątrz wszystko się we mnie
gotuje – Wracam do domu. Daj mi klucz – odwracam się do Julii.
- Pójdziemy z Tobą – Julia
jest zszokowana moja postawą, ale jest przy mnie.
- Ola, poczekaj – Adam robi
krok w moja stronę.
- Kociczka pokazała pazurki?
– drwiący ton głosu idealnie współgra z miną Zuzy – Adam, nie poznaję Cię. Ty
pod pantoflem?
Alex wtóruje jej śmiechem.
- Uważaj, bo koty mają też
kły! – syczę, patrząc na nich oboje przez przymrużone oczy. Uśmiech spełza z
ich ust - Adam, jeśli z nimi pójdziesz, to nie chcę Cię widzieć!
Nie czekając, co będzie dalej, odwracam się i idę
przed siebie. Łzy palą mnie pod powiekami.
- Ola! – Adam gwałtownie
chwyta mnie za ramię i zagradza mi drogę. – O co chodzi, do cholery? Jesteś zazdrosna o Zuzę? No proszę Cię! Czy
masz coś do tego Alexa?
- Czy mam coś do Alexa?
Dobre sobie! Facet się do mnie dobierał, jak robiliśmy reklamówkę dla tego ich
hotelu. Współczułam jego żonie, bo od razu się zorientowałam, że to nie
pierwszy raz. Teraz widzę, że niepotrzebnie, bo oboje są tacy sami! – krzyczę –
Nie jestem idiotką! Spytaj Michaela, jak sam jesteś ślepy!
- Ola… – widzę panikę w jego
oczach.
- Kłamiesz! – dobiega mnie
głos zza pleców.
Odwracam się i widzę, że Zuza musiała usłyszeć to, co
wykrzyczałam.
- Tak myślisz? – łzy złości
płyną mi po policzkach – Wszedł do mojego pokoju, używając klucza dla obsługi.
Rzucił się na mnie. Pewnie by mnie zgwałcił, gdybym nie powiedziała, że
podrapię mu twarz i nie wytłumaczy się żonie – wyrzucam z siebie całą nienawiść
do Alexa i do niej – Myślisz, że Twoje pieniądze i pozycja dają Ci kontrolę?
Zapytaj obsługę hotelową. Ucieszyli się, jak wystawiłam go do wiatru! Ciekawe,
ile pokojówek przeleciał?
- Ola – Adam, blady jak
ściana, ogarnia mnie ramieniem, jakby chciał ochronić – Maleńka – szepcze.
- Ty draniu! – Julia zaciska
pięści i robi krok w stronę Alexa, ale Michael zagradza jej drogę.
- Alex! – Zuza cedzi przez
zaciśnięte zęby – co Ty na to?
- Daj spokój! – jest blady,
ale stara się zachować nonszalancką postawę – Sama mnie zaprosiła. Może liczyła
na większą gażę. Wiesz jakie są modelki…
To, co dzieje się po jego słowach, trwa ułamki
sekund, ale ja widzę to jak w zwolnionym tempie… Adam rzuca się w kierunku
Alexa i jego pięść trafia dokładnie w szczękę, rzucając nieszczęśnika na
wydeptany trawnik. Zuza i Julia stoją oniemiałe, bez ruchu. Michael w tej samej
chwili, gdy Adam rusza na Alexa, robi krok w jego stronę i po ciosie, łapie
Adama wpół, uniemożliwiając mu dalszy atak. Robi mi się słabo.
- Ola! – Julia bierze mnie
pod ramię.
- Puść mnie! – Adam wyrywa
się Michaelowi – Zabiję go!
Zamroczony ciosem Alex zbiera się niezdarnie z
trawnika, szukając pomocy u Zuzy, która stoi nieruchomo, przyglądając mu się z
obojętną miną. Wtulam się w ramię Julii i szlocham. Nawet nie próbuję tego
opanować.
- Ola, przestań, proszę –
Adam kładzie mi dłoń na plecach – Nie płacz, błagam.
- Zostaw ją – Julia
przygarnia mnie mocniej – daj jej się wypłakać. Potem to sobie wyjaśnicie.
Wracamy
taksówką do mieszkania Michaela. Siedzę między Julią i Adamem. Zostawiliśmy
Zuzę i Alexa daleko za sobą. Nie tak miał wyglądać ten wieczór. Cichy szloch
wstrząsa mną co chwilę, ale już powoli się uspokajam. Kierowca zerka co jakiś
czas w lusterko z zaciekawieniem. Muszę okropnie wyglądać. Zaczynam grzebać w
torebce, ale ręce mi się trzęsą.
- Masz lusterko? - szepczę do Julii.
Bez słowa podaje mi lusterko i chusteczkę. Nawet nie
jest tak źle. Ścieram rozmazany tusz spod oczu. Nie mam już łez, wypłakałam
wszystkie. Biorę głęboki wdech. Adam patrzy na mnie z takim bólem, że serce mi
się ściska. Można było tego wszystkiego uniknąć, gdybym od razu mu powiedziała
o Alexie. Z drugiej strony, on też nie powinien na siłę zapraszać tej Zuzy,
zanim mnie nie zapytał. Znów wstrząsa mną szloch.
Już w mieszkaniu, Julia robi nam herbatę i dolewa do
niej wiśniówki. Michael nastawia spokojną muzykę. Jakaś kobieta śpiewa ciepłym
głosem melodyjną piosenkę po francusku. Adam siada naprzeciw mnie z kubkiem w
dłoniach.
- Chodź pod prysznic – Julia
bierze Michaela za rękę i puszcza do niego oczko, wskazując nas głową.
Kiedy wychodzą, podnoszę głowę i długo patrzę Adamowi
w oczy. Wreszcie czuję, że znów mam pod powiekami łzy.
- Ola, przepraszam – Adam
mówi cichym, zbolałym głosem – powinienem się zorientować, że coś jest nie tak.
Nie chciałaś z nimi iść, a ja to zignorowałem… Przepraszam.
- Nie – kręcę głową – nie
przepraszaj. Oboje jesteśmy winni. Powinnam Ci powiedzieć od razu, dlaczego nie
chcę iść. Musimy rozmawiać, Adam!
- Przecież rozmawiamy –
unosi brwi.
- Nie, nie rozmawiamy tak,
jak powinniśmy. Nie mówię, że mamy się wyspowiadać ze wszystkiego - dodaję
szybko, widząc jego minę - ale powinniśmy wyjaśnić sobie sporo spraw, jeśli
mamy być ze sobą.
- Jak chcesz… - mówi to
niepewnie.
- Ja mogę zacząć – spuszczam
wzrok – Pytałeś mnie, dlaczego odeszłam, a ja powiedziałam, że nie byłam pewna,
czy Ci na mnie zależy – unoszę dłoń, widząc, że chce mi przerwać - Powinnam Ci
powiedzieć, że słyszałam Twoją rozmowę na mój temat z Arturem i Pawełkiem.
- Nie rozmawiałem z
Pawełkiem na Twój temat! – zaprzecza natychmiast.
- Byłam w męskiej toalecie,
kiedy byliśmy na balu – ignoruję jego słowa – przypadkowo usłyszałam waszą
rozmowę. „A może Ty się zakochałeś? Nie, nie zakochałem się” - przytaczam
zapamiętane słowa.
- Jezu! – moje słowa go
paraliżują – Jezu, Ola, dlaczego musiałaś usłyszeć właśnie to?
- Nieważne, czy to
usłyszałam. Dla mnie ważne jest tylko to, czy to prawda…
Dłuższą chwilę nic nie mówi. Przez jego twarz
przebiega grymas bólu, a zaraz potem coś, jakby słaby uśmiech. Widzę, że toczy
wewnętrzną walkę z samym sobą. Więc zastanawia się, czy powiedzieć mi prawdę?
Nie kochał mnie. Wtedy…
- Nie musisz odpowiadać –
mówię ze smutkiem.
- Odpowiem Ci – odstawia
kubek i ujmuje moje dłonie, składając je jak do modlitwy – Myślę, że czułem do
ciebie coś, z czego nie do końca zdawałem sobie sprawę. To pytanie mnie zaskoczyło.
Pawełek był ostatnią osobą, której chciałbym to powiedzieć – milknie na chwilę,
jakby zbierając siły – Potem się nad tym zastanawiałem. Zaraz po świętach
gadaliśmy z Arturem na temat Olki i ich rozstania. Wtedy powiedziałem mu, że
jesteś dla mnie ważna. A następnego dnia powiedziałaś mi, że odchodzisz.
Dopiero wtedy zdałem sobie w pełni sprawę, że chyba Cię kocham… – zwiesza głowę.
- Boże – szepczę – dlaczego
mi nie powiedziałeś?
- Męska duma? – patrzy
smutno – potem żałowałem, ale już było za późno. Widziałem Cię z tym chłopakiem
- milknie znowu – chciałem, żebyś była szczęśliwa…
Patrzę w smutne, lśniące oczy. Czy on płacze?
- Adam – głos więźnie mi w
gardle – Ty nigdy nie mówisz o uczuciach. To nie jest słabość ani żadna deklaracja.
Jesteś dla mnie dobry, troskliwy, bronisz mnie i kochasz się ze mną, ale to za
mało – wzdycham – czego się boisz?
- Sam nie wiem – wydaje się
zaskoczony pytaniem – Nie wiem, czy to w ogóle jest strach? Po prostu nikomu
tego nie mówiłem. No, mamie i babci, ale to co innego…
- Na razie to mi wystarczy –
mówię, opierając czoło o nasze złączone dłonie – Kiedy następnym razem usłyszę
coś, co nie jest przeznaczone dla mnie, po prostu Cię zapytam. To samo dotyczy
Ciebie. Jeśli czegoś nie mówię wprost, a wydaje Ci się to ważne, to pytaj.
- Ola, jeśli to dla Ciebie
takie ważne, to…
- Nie – kładę mu palec na
ustach – nic nie mów. Powiesz mi to, kiedy sam poczujesz taką potrzebę.
Unoszę głowę i mam twarz Adama blisko, bardzo blisko.
Całujemy się delikatnie, powoli, długo. Prysznic w łazience cichnie, a my
zatapiamy się w sobie. Nasze oddechy stają się jednością. Czas przestaje
istnieć. Odrywamy się od siebie dopiero na dźwięk otwieranych drzwi łazienki.
- Teraz my – Adam ujmuje
mnie za rękę i pociąga za sobą do łazienki. Po drodze mijamy Julię i Michaela,
którzy z rozanielonymi minami idą prosto do sypialni – Zostawcie nam tylko
pościel – rzucam za nimi.
- Naprawdę nic Ci wtedy nie
zrobił? – Adam pomaga mi zdjąć przez głowę sukienkę.
- Tylko mnie pocałował –
mówię niechętnie – Przestałam się bronić, żeby mnie puścił i odepchnęłam go
tak, że stracił równowagę. Postraszyłam, że go zranię i pozwolił mi wyjść.
- To silny facet. Nie
miałabyś z nim szans – kręci głową.
- Ty jakoś bez trudu go
załatwiłeś – uśmiecham się krzywo.
- Ja to co innego. Umiem się
bić. Poza tym mieliśmy równe szanse – poważnieje nagle – Wolałbym, żebyś tak
nie pracowała. Zawsze może się to powtórzyć.
- Od tamtej pory jestem
ostrożniejsza – uspokajam go – Poza tym, mogę zabierać na zdjęcia Ciebie. Nie
jest ich znowu tak wiele.
- To chyba najlepsze wyjście.
Na razie… – wzdycha z rezygnacją.
Wchodzimy
razem pod prysznic. Namydlamy się nawzajem i masujemy z czułością. Jest w tym
więcej przyjemności, niż można sobie wyobrazić. Co jakiś czas Adam całuje mnie,
omiatając językiem moje zęby i wewnętrzną stronę policzków aż do podniebienia,
jakby chciał przypomnieć sobie mój smak. Jestem zmęczona dzisiejszym dniem, ale
te pocałunki są jak eliksir, dający życie. Smaruję kremem twarz, podczas gdy
Adam wyciera mnie ręcznikiem, pokrywając pocałunkami moje ramiona i plecy.
Kiedy schodzi do pośladków, klęka i osusza moje ciało jeszcze delikatniej, z
większą czułością. Boże, i on nie potrafi mi powiedzieć, że mnie kocha?
- Czy długo byliście ze
sobą? Ty i ta Zuza.
- Kilka tygodni. Imponowało
mi, że starsza dziewczyna chce się ze mną spotykać. Byliśmy na wakacjach. Nasi
rodzice się znali – mówi to jakoś tak bezbarwnie, jakby czytał „Wiadomości”.
- Dlaczego się zdziwiła, że
masz dziewczynę?
- Bo rozstaliśmy się dlatego,
że ona chciała chodzenia, a ja łóżka. Dla mnie to był układ bez zobowiązań –
przyznaje niechętnie.
- To okropne, co mówisz! Ile
miałeś wtedy lat? Byłeś wyrachowany w tak młodym wieku?
- Osiemnaście – patrzy na
mnie z dołu, nie wstając z kolan – To ona tak postanowiła na samym początku:
bez zobowiązań, tylko seks. A potem chciała więcej. A ja nie.
- Chodźmy do łóżka – nagle
dopada mnie zmęczenie. Nie chcę o tym myśleć. Nie rozumiem tego. Rozstali się z
takiego powodu, a teraz spotkali się i rozmawiali, jak para przyjaciół. Ja nie
spotykam się z Robertem, a nawet, gdybym się spotkała, nie zapraszałabym go na
drinka z Adamem.
Zasypiamy wtuleni w siebie. Jesteśmy oboje
wykończeni. Zza ściany dobiegają nas przytłumione odgłosy mojej siostry i jej Michaela.
Niedziela upływa nam na błogim lenistwie. Mimo
naszych próśb, Michael nie pozwala nam wejść do kuchni i sam gotuje dla nas
wszystkich. Tylko Adam dostępuje zaszczytu i może przygotować sałatkę z
pomidorów i ogórków. Zjadamy najlepszą na świecie zupę cebulową z grzankami i
wołowinę w winie z pieczonymi ziemniakami. Odjeżdżamy z niekłamanym żalem, nie
tylko z powodu jedzenia. Jestem skrajnie szczęśliwa, że wszyscy się polubili.
Nie wiem, jak bym zniosła niechęć Julii do Adama. Wciąż pamiętam, jakie to było
okropne, jak nie znosili się z Robertem.
- Kiedy się zobaczymy? –
pytam , stojąc na stopniu pociągu.
- Chyba za trzy tygodnie –
Julia posyła mi całusa – Adam, wiem, że jedziesz zawsze na święta do mamy, ale
gdybyś miał ochotę na odmianę, to zapraszamy Cię na nasze zaręczyny.
- Dzięki – nie wiem, co
przeważa w jego głosie, zaskoczenie czy zażenowanie? – obiecałem mamie, że
przyjadę, tym razem ma być też mój ojciec, wiec sami rozumiecie…
To coś nowego. Nadstawiam uszu, ale nie pada żadna
dodatkowa informacja. Tymczasem pociąg rusza i musimy zamknąć drzwi.
- O czym myślisz? – słowa
Adama wyrywają mnie z zadumy – Od pół godziny nie wypowiedziałaś ani słowa. To
u Ciebie dziwny objaw – uśmiecha się lekko.
- Zastanawiam się, od jak
dawna się znamy, a właściwie, od jak dawna się spotykamy, bo nie mogę
powiedzieć, że Cię znam – patrzę mu głęboko w oczy.
- O to chodzi! – widzę, jak
uśmiech znika i znów pojawia się to czujne spojrzenie.
- U Julii i Michaela to się
wydaje takie proste – brnę dalej, niezrażona wyrazem jego oczu – poznali się,
pokochali i teraz się pobiorą. Wiem więcej o chłopaku mojej siostry, niż o Tobie.
- Naprawdę? Wiesz jaka
pozycja najbardziej mu odpowiada? – próbuje zbić mnie z tropu – Ciekawe…
- Wiesz, o czym mówię! –
moja irytacja nie daje się ukryć – Znam Cię dłużej, niż Julia Michaela, a nie
mam pojęcia kim są Twoi rodzice, nie wiem, gdzie jest Twój rodzinny dom… Ty
wiesz o mnie prawie wszystko.
- Bo Ty lubisz o sobie mówić,
a ja nie – Adam broni się sprytnie – Przecież powiedziałem Ci, że możesz mnie
zapytać, jeśli chcesz coś wiedzieć. Najwyżej nie odpowiem, jeśli uznam, że to
zbyt osobiste.
- Ja niczego nie ukrywam.
Nie mam takiej potrzeby.
- No właśnie – mówi,
krzywiąc się – nie masz takiej potrzeby.
Zapada kłopotliwe milczenie. Odwracam głowę do okna i
obserwuję bezmyślnie, przesuwający się krajobraz. Co on musi ukrywać? A może
nie musi, tylko się wstydzi albo boi się, że mnie zniechęci? Nie! Przecież mnie
zna. Poza tym, powiedziałam mu, że go kocham, a to oczywiste, że nie opuszcza
się ukochanej osoby z byle powodu.
- Ola – bierze mnie za rękę
– powiedziałaś, że znamy się dłużej, niż oni, ale tak nie jest. Mieliśmy
przerwę, która sporo zamieszała. Tak naprawdę jesteśmy razem niecałe 9 miesięcy.
- Uważasz, że to za krótko,
żeby zdradzić mi tajemnice rodzinne? – sarkazm przebija w moim głosie.
- Uważam, że nie ma potrzeby
obciążać Cię sprawami, które nie mają na nas wpływu. Masz niedługo sesję i
wolałbym, żebyś się skupiła na nauce.
Nie wracamy już do tego tematu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz