Budzę się łagodnie.
Właściwie, to do mojej świadomości dociera, że jest duszno. Czuję ciepło za
sobą… Adam jest taki gorący. Przypomina mi się wczorajszy wieczór… Może się
przeziębił? Ma gorączkę? Ostrożnie się przekręcam. Adam mruczy sennie…
Przykładam mu dłoń do czoła. Nie jest cieplejsze, niż moje, uff. Powoli, żeby
go nie obudzić, wysuwam się spod kołdry i idę do łazienki. Szybkie oględziny
przed lustrem: widać, że płakałam. Krople! Nagle mój wzrok pada na srebrny
listek z tabletkami. Jezu! Zapomniałam wczoraj połknąć tabletkę! Robię to
natychmiast, ale dręczy mnie niepokój. Szukam w ulotce, jaki może być
bezpieczny odstęp czasowy? Dobrze, że jej nie wywaliłam! Zaraz, kiedy ja je
biorę? Około jedenastej, przed snem… Która jest? Ósma? Prawie… różnica? Dziewięć
godzin, uff! Oddycham z ulgą. To się nie może powtórzyć! Przychodzi mi na myśl
Alicja. Ciekawe, czy się spotyka z tamtym chłopakiem?
- Nazwij sprawy po imieniu –
mówię do swojego odbicia i zakraplam oczy – pytanie, czy z nim sypia? Czy się z
nim pieprzy?
Nie lubię tego słowa! Wracam do sypialni i uchylam
odrobinę okno. Wiem, dlaczego jest duszno. Nasze mokre ubrania schły całą noc
na kaloryferze. Patrzę z czułością na śpiącego Adama. Tak się bałam, że mnie
opuścił. Co ja bym bez niego zrobiła? Ostrożnie wracam pod kołdrę.
- Mmmm, mój skarb – Adam
przygarnia mnie do siebie – jak spałaś?
- Dobrze – mruczę do niego.
- I już nie jesteś zmęczona?
– pociera moje ramię szorstkim podbródkiem – mogę Cię trochę wykorzystać?
- Tylko trochę? –
przekomarzam się – jestem zawiedziona. Myślałam, że stać Cię na więcej…
- Naprawdę chcesz wiedzieć
na co mnie stać? – jego wzrok parzy!
- Chcę…
- Pomyślmy… kajdanki? –
ogląda uważnie moje przeguby, a mnie robi się gorąco – nie, może raczej sznur…
mógłbym Cię rozciągnąć… też nie, to banalne! – wodzi palcem po mojej skórze, od
obojczyka do pępka i z powrotem, a ja zaczynam drżeć. Banalne? Matko swięta! – pejcz? Masz taki tyłeczek… -
oblizuje się.
- Adam, przestań ! – trochę
mnie to jednak szokuje.
- Chciałaś wiedzieć, na co
mnie stać… - unosi jedną brew. Jest taki seksowny, kiedy to robi… - a może
wibrator?
- Po co? Masz TU najlepszy
wibrator – sięgam pod kołdrę i napotykam… o rany! – i już w gotowości!
- Wibrator, to wibrator! No,
ale skoro wolisz TO – wypycha biodra w moją stronę - to muszę się postarać!
Ku mojemu zaskoczeniu, wstaje i szybko podchodzi do
swojej torby. Wyjmuje jakąś paczuszkę. Prezerwatywa?
- Karbowana, czy z
wypustkami? – szczerzy do mnie zęby.
- Nie wiem… - ale fajnie,
ciekawe jak będzie? – Ty zdecyduj.
Zastanawia się chwilę, po czym odkłada jedno pudełeczko
na komodę i podchodzi do łóżka. Patrzę zafascynowana na jego sterczący w górę
członek. I on na to jeszcze nałoży karbowanie albo wypustki… Czuję, że jestem
mokra!
- To dzisiaj karbowana –
rozrywa paczuszkę zębami – ale najpierw muszę Cię przygotować!
Nurkuje pod kołdrę i po chwili czuję gorący oddech w
moim najwrażliwszym miejscu. Adam dopuszcza się tam rzeczy, o które go nie
podejrzewałam. W ogóle nie podejrzewałam, że można zrobić coś takiego! Istna
perwersja! Jęczę i kwilę właściwie bez przerwy… on mnie doprowadza do
szaleństwa!
- Dobrze smakujesz… –
wynurza się spod kołdry i obdarza mnie szerokim uśmiechem.
Klęczy między moimi nogami i powoli, z namaszczeniem
wyjmuje prezerwatywę. Patrzę, jak urzeczona, jak ją naciąga. Jest lśniąca i ma
poprzeczne prążki… Gorąco mi! Uda mi drżą, ale Adam się nie spieszy…
- Chcesz patrzeć? – pyta
lekko ochrypłym głosem.
Kiwam głową, a on pociąga mnie w górę i podkłada pod
łopatki kołdrę. Patrzę w dół, jak wsuwa we mnie palec… potem dwa… trzy… wysuwa
je… są mokre! To ja! Teraz we mnie wejdzie… Aaaach!
Robi to
powoli… ostrożnie… Wrażenie? Niesamowite!
A teraz przyspiesza! Patrzę jak się porusza… jak tłok! Równym tempem…
nie za szybko… żebym czuła każdy ruch… każde pchnięcie…
To jest
takie intensywne doznanie! I to, że patrzę! Sunie powoli… napinam się…
napinam!... teraz się wysuwa… ulga… i znowu do środka! Wypycham biodra na
spotkanie… Jęczę coraz głośniej! Bez przerwy! Chwytam jego ramiona i wpijam w
nie palce, aż do bólu! Napinam wszystkie mięśnie! Nie panuję nad tym! Adaaam! Krzyczę
w ekstazie! Nie wiem już, co się dzieje wokół mnie… Opadam na poduszki i dyszę.
Nie mogę wydobyć głosu. Boże, co to było? Chociaż, chyba zwracam się do
nieodpowiedniej instancji… Co ja plotę?
Otwieram oczy z wysiłkiem, jakby ktoś obciążył mi
powieki i napotykam zachwycone spojrzenie ciemnych oczu. Nie ma tęczówek, tylko
ogromne, czarne źrenice…
- Nie wiem, co powiedzieć… –
dyszy – jesteś boska…
- Chodź do mnie… - szepczę
ochryple – co Ty mi zrobiłeś?
- Nie wiem… chyba dobrze…
- Dobrze? – zaczynam drżeć –
byłam w niebie!
Tuli mnie i głaszcze delikatnie. Mam nadzieję, że
pani Maja nas nie słyszała! Nas? Chyba mnie! Adam zawsze jest cicho w chwili
uniesienia. Nawet, kiedy, jak on to mówi, traci nad sobą kontrolę. On nie
wykrzykuje mojego imienia, ani żadnych słów. Nigdy!
- O czym myślisz? –
delikatny uśmiech błądzi po jego pięknej twarzy.
- Skąd Ty to masz?
- Z sex shopu – szczerzy się
do mnie.
- Bywasz w takich sklepach?
– zarumieniłabym się, gdyby moje policzki mogły jeszcze choć trochę pociemnieć.
- No, bywam, to może za dużo
powiedziane – śmieje się – ale zdarza mi się. Teraz to chyba będę tam częstszym
gościem…
Zakrywam dłońmi twarz.
- Ola, wszystko jest dla
ludzi! Głuptasie! – przygarnia mnie do siebie – sama zobaczysz. Zabiorę Cię do
takiego sex shopu, że Ci się spodoba – próbuje odsłonić moją twarz - Nie
przejmuj się, ja też za pierwszym razem chodziłem między półkami z wypiekami na
twarzy.
- Kiedy to było? – och, znów czegoś się dowiem!
- Miałem jakieś 16 lat.
Urwaliśmy się z chłopakami ze szkoły i pojechaliśmy do Hamburga – wzdycha –
myślałem, że mama mnie zabije!
- No, raczej jej się nie
dziwię! – kręcę głową - A dlaczego akurat tam?
- Bo tam jest taka ulica
prostytutek, „Za żelazną bramą”. Mogą tam wejść tylko faceci, kobiety nie –
Adam układa się na boku i podpiera głowę łokciem – oczywiście, poczuliśmy się
mężczyznami i postanowiliśmy to obejrzeć. Wyglądaliśmy na starszych…
- I byłeś tam? – wpatruję
się w niego ciekawie.
- Jasne! Ale nie wszystko
było takie, jak nam się wydawało. Wizyta w sex shopie była super! To był
właściwie sex supermarket. Filmy, gadżety, dmuchane lalki, sztuczne ptaszki… -
wylicza – co tylko chcesz... Potem postanowiliśmy obejrzeć pokaz seksu na żywo,
ale trzeba było mieć dokument, a my nie mieliśmy. No, to poszliśmy na
hamburgera i do wesołego miasteczka – znowu się śmieje – Prawdziwi faceci, co?
Teraz, ja
też zaczynam chichotać. Wyobrażam sobie Adama jako nastolatka, szalejącego na
karuzeli i zerkającego z wypiekami na twarzy, na dmuchane lalki.
- Czekaliśmy do wieczora,
żeby zobaczyć tę ulicę…
- Boże, zostaliście tam do
nocy? A co na to Twoja mama?
- Szybko nas znalazła –
widzę, ze nawet teraz mu głupio, jak o tym mówi – ci dwaj moi kumple ze szkoły,
tak głośno o tym gadali pod moim domem, że usłyszała ich sąsiadka i jak mama
wróciła z pracy, to zaraz do niej poleciała.
- A to babsko! – wyrywa mi
się.
- W sumie, to dobrze się
stało – Adam wzdycha – oczywiście skończyła nam się kasa. Zresztą na laski i
tak byśmy nie poszli… Do mnie przyczepił się jakiś facet i zaproponował mi
pieniądze za numerek…
Otwieram szeroko oczy. Mam nadzieję, że mi nie powie,
że się zgodził?!
- Powiedziałem mu żeby się
odczepił, bo mu wleję, a on na to, że on to nie chce, ale jego kolega, to
chętnie mi za to zapłaci…
Teraz dopiero zdaję sobie sprawę, co Adam miał na
myśli, mówiąc wczoraj o zdeprawowaniu.
- No i około północy
znalazła nas moja mama…
- Ale jak ona Was tam
znalazła? – nie mogę sobie wyobrazić, jak odszukać trzech nastolatków w takim
mieście jak Hamburg.
- Od razu wsiadła do
samochodu, ale wcześniej zadzwoniła do jakiegoś swojego znajomego policjanta, a
on zadzwonił do swojego znajomego w Hamburgu… - Adam robi kwaśną minę – na a potem to już poszło im
łatwo. Mama od razu się domyśliła, gdzie nas szukać, a ten glina znał tamtejsze
dziewczynki…
- Dostało Ci się? – patrzę
współczująco.
- Nawet nie – wzdycha – mama
zadzwoniła do rodziców moich kolegów, a nas ten gliniarz zabrał na inną ulicę –
Adam poważnieje – pokazał nam miejsce, gdzie tacy chłopcy jak my, czekają na
klientów. To było okropne! On był w cywilu, więc kilku alfonsów nam się
przyglądało. Robili takie gesty… No, i facet nam powiedział, że gdyby nie
matka, to wylądowalibyśmy właśnie tam…
- Mądra kobieta – mówię z
uznaniem – dostaliście nauczkę!
- Żebyś wiedziała!
Przenocowaliśmy w hotelu, a rano zabrała nas do domu. Oczywiście powiedziała
pozostałym rodzicom, gdzie nas znalazła.
- No, tego to już nie
musiała robić… -wzdycham.
- A dlaczego ja miałem mieć
gorzej od innych? – mówi to już weselszym tonem – Potem zrobiła mi jeszcze
wykład na temat prezerwatyw, pedofilii, wykorzystywania nieletnich, itd.
- Poważnie podeszła do
tematu.
- Dość szybko mi się część
tej wiedzy przydała… – Adam znów robi się tajemniczy – ale to już opowieść na
następną sesję, pani doktor – podśmiewa się ze mnie - Śniadanie, kobieto!
Umieram z głodu!
Rozsiadamy się przy blacie w kuchni i opychamy
tostami. Nie pamiętam, kiedy zjadłam tyle na śniadanie? Inna sprawa, że jest
południe, a kolacji nie było…
- Co wymyśliłeś zamiast
pochodu pierwszomajowego? – wylizuję resztki dżemu ze słoika.
- Zakopane! – Adam przygląda
mi się z uśmiechem – Moglibyśmy pojechać we czwórkę?
We czwórkę? To znaczy my i Artur z DD?
- Nie rozmawiałem jeszcze z
nimi – Adam dolewa mi mleka – chciałem najpierw zapytać Ciebie… - dodaje, nie
patrząc na mnie.
Kurde! Wreszcie zaczyna rozumieć, że oczekuję
partnerstwa! No dobra, trzeba mu wynagrodzić starania, choć wolałabym jechać
tylko z nim.
- To ich zapytaj – silę się
na obojętny ton, ale moje oczy mnie zdradzają.
Adam szczerzy do mnie zęby w uśmiechu. Niemożliwy
jest!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz