środa, 19 sierpnia 2015

Teraz. Część 16



Słyszę ciche kroki na zewnątrz. Adam? Zamieram, z napięciem wpatrując się w drzwi, klamka się porusza, uchylają się… Widzę znajomą sylwetkę… Smuga światła, wpadającego z werandy, poszerza się i pada na mnie. Unoszę głowę.
- Wybacz mi – szepczę.
                Patrzy na mnie, czuję to, choć nie widzę jego twarzy, pogrążonej w cieniu. Robi krok naprzód… Drzwi się powoli zamykają, pogrążając nas w mroku. Adam pada na kolana tuż przede mną. Nic nie mówi… wyciągam nieśmiało dłoń i dotykam jego włosów, ale zaraz ją cofam. Czuje taki ciężar w żołądku… taki ciężar! Nie mogę nawet głębiej odetchnąć! Wstrząsa mną bezgłośny szloch.
- Zlituj się… - łkam.
                Nagle Adam przyciąga mnie do siebie i tuli z całych sił. Jest kompletnie przemoczony i zimny. Pierwszy raz czuję, że ma lodowate dłonie, które teraz przyciskają się do moich pleców, ale to najcudowniejszy dotyk, jaki można sobie wyobrazić! Wstrząsa nim dreszcz. Obejmuję go za szyję i przywieram do niego cała. Chcę go ogrzać, utulić w ramionach… Mój kochany! Wrócił do mnie!
- Wybacz mi – szepczę mu do ucha – wybacz mi, najdroższy…
- To Ty mi wybacz – głos mu drży – Straciłem głowę… Byłem taki wściekły… Musiałem się uspokoić…
- Adam, nie zdradziłam Cię! Przysięgam!
- Wiem, Maleńka, wiem… - znów mnie tuli – nie wiedziałaś… jesteś taka delikatna i taka niewinna… - ujmuje moją twarz w dłonie i wpatruje się we mnie intensywnie – Boję się, rozumiesz?
- Ty? – nie mogę uwierzyć. Mój Adam się boi? Bogdana? Tego… cinkciarza? Co on mu może zrobić? Nic! Adam jest silny i taki zaradny! Myślałam, że nie czuje strachu przed nikim…
- Boję się o Ciebie! Nie masz pojęcia, jaki on potrafi być! – ma w głosie coś takiego, że aż się boję – To zło wcielone! Ty w ogóle nie zdajesz sobie sprawy, jacy ludzie potrafią być zepsuci i zdeprawowani…
- A Ty wiesz? – chlipię.
- Nie jestem ekspertem – uśmiecha się smutno – ale na pewno widziałem więcej, niż Ty.
                Zwieszam głowę. No, tak, mieszkał w Niemczech, bywa w Stanach… tam jest inaczej… Miał 17 lat, jak był z tą Zuzą i potem…
- Olu, musisz słuchać, co do Ciebie mówię – głos ma teraz łagodny, pełen ciepła – jeśli Cię o coś bardzo proszę, to znaczy, że mi na tym zależy. Zaufaj mi.
- Ufam Ci – pociągam nosem – ale Ty masz tyle tajemnic… Ty mi nie ufasz?
- Skarbie! – zagląda mi w oczy – odpowiadam na wszystkie Twoje pytania, ale są sprawy, którymi naprawdę nie powinnaś się zajmować. Niedługo sesja. Ucz się! Mam plany na wakacje, musimy to obgadać, ale nie możesz zawalić egzaminów…  
                Zarzucam mu znowu ręce na szyję. Plany na wakacje! Kocham Cię, kocham, kocham!
- Ola! Jeszcze jedno – jego spojrzenie jest intensywne – to nie jest TEN dokument. Rozumiesz? Nie tego szukam! – mówi to dobitnie, twardo – nie bierz niczego od Bogdana, nawet jak Ci to przyniesie w zębach! Nie tego szukam!
                Kłamiesz, kłamiesz, kłamiesz! Mój kochany, kłamiesz, żeby mnie chronić!
- Ola! Zrozumiałaś mnie?
                Cały drży! Dopiero teraz dociera do mnie, że klęczymy w kałuży wody.
- Tak, Adam, zrozumiałam – próbuję wstać, ale zdrętwiałe kolana się buntują - Idź pod prysznic.
- Chodźmy razem – Adam stawia mnie przed sobą.
                Rozwieszam nasze mokre ubrania na kaloryferach i idę do łazienki. Agam stoi nagi pod strugami ciepłej wody. Para unosi się w górę i kłębi nad kabiną prysznicową. Przeczesuje palcami włosy, a potem kiwa na mnie palcem. Zerkam do lustra. Oczy mam podpuchnięte… szybko zmywam resztki makijażu i wsuwam się do kabiny. Ciepła woda i zapach żelu do mycia czynią cuda! Odprężam się... Adam przykręca trochę wodę i sięga do moich ust. Całuje tak cudownie… powoli i namiętnie. Dłoń śliska od żelu wędruje po moim boku… do piersi… okrąża ją… masuje… To takie rozkoszne… Twardy kształt sunie powoli w górę po moim udzie. On mnie dotyka, nie brzydzi się, pragnie mnie! Ciepłe dłonie obejmują moją pupę, masują ją powolnymi okrężnymi ruchami… Jak mi dobrze…
- Odwróć się – cichy, niski głos pieści moje ucho – umyję Ci plecy…
                Chłodny żel, ciepła dłoń, silne palce, sunące wzdłuż kręgosłupa i… gorący oddech na moim karku. Unoszę ręce nad głowę i opieram czoło o mokre płytki… delikatnie się wyginam…
- Oooo! – zdziwiony? – jaki piękny tyłeczek – w jego głosie brzmi zachwyt.
                Uwielbiam, kiedy tak do mnie mówi. Właściwie, to już mógłby we mnie wejść… rozstawiam szerzej nogi. Adam rozsuwa je jeszcze troszkę… musi przykucnąć… Aaaach!
- Moje ulubione miejsce – mruczy.
                Sile dłonie przytrzymują moje biodra, nakierowując je na potężne pchnięcia. Moje jęki mieszają się z szumem wody. Tym razem Adam też jest głośny. Każdemu wypchnięciu bioder towarzyszy stęknięcie, jakby go to kosztowało… ogromny… wysiłek… Oddechy nam się rwą…  Czuję własne tętno w skroniach. Wyginam się mocniej…
- Ola… nie dam rady… dłużej…
- Już… prawie… - chrypię.
                Przyciskam obrzmiałe, wrażliwe piersi do ściany prysznica, wypychając jednocześnie biodra w stroną Adama. Jestem jakby zawieszona na krawędzi, chwieję się, balansuję … Ooooch... Ooch… Och! Och! Pchnięcia są coraz mocniejsze. Gardłowy pomruk wypełnia kabinę… Och! Adam wdziera się we mnie po raz ostatni i nieruchomieje! Pulsowanie wypełnia moje wnętrze, spadam… spadam gdzieś w otchłań…
- Adam!
- Trzymam Cię, Maleńka –  odrywa mnie od ściany i przygarnia do siebie – trzymam Cię…
                Cała drżę. Nie wiem, czy to, co płynie po moich nogach to woda, czy coś innego. Jestem taka zmęczona…, taka szczęśliwa… Wrócił! Nie zostawił mnie, chociaż go zraniłam.
                Zasypiamy tej nocy wtuleni w siebie, nadzy, tak, aby nic nie dzieliło naszych splecionych ciał. Ogrzewamy się nawzajem, koimy… Burza minęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz