Przeglądam się w niewielkim
lustrze, jakie mamy w pokoju. Większe jest u Oli, ale nie mam sumienia jej się
pokazywać przed imprezą, na którą miałyśmy iść razem. Założyłam krótką jedwabną
sukienkę, którą przywiozłam z łodzi. Na czarnym tle ma szare i bladożółte
cętki. Ładnie podkreśla moją szczupłą sylwetkę. Czarne rajstopy i czarne
szpilki świetnie pasują. Przydałaby się czarna torebeczka, ale niestety takiej
nie mam. Ewy nie poproszę, bo jest na mnie najeżona od kilku dni, choć nie wiem
o co. Mam tylko brązową imprezową torebkę. Nie pasuje. Sięgam po moją torbę „listonoszkę”.
Może to i lepiej, zmieszczą się zapasowe rajstopy i kosmetyczka. Nauczyłam się
wszędzie chodzić z podręcznym zestawem do poprawy makijażu, szczoteczką do
zębów i małą pastą zabraną z hotelu.
- Wow! – Adam patrzy na mnie z
uznaniem.
Nie
słyszałam pukania. Zarzucam mu ręce na szyję. Jak bardzo chciałam go zobaczyć.
- Stęskniłaś się – mówi to, jakby
był tym zaskoczony.
- Miałam straszny tydzień –
opuszczam ramiona.
- Wiem – przytula mnie – Jak się
czuje Ola?
- A jak ma się czuć? – marszczę
brwi – Opuszczona!
- Naprawdę mi przykro z tego
powodu – mówi to szczerze.
Wzdycham
ciężko.
- Nie rozumiem tego. Tydzień
wcześniej wyglądali na zakochanych. Kiedy Artur zanosił Olę do sypialni, to
było takie czułe, takie słodkie. Przez chwilę jej zazdrościłam. Co się stało
przez te kilka dni?
- Ola Ci nie mówiła?
- Ona nie wie – patrzę na Adama
wielkimi oczami – Przegadałyśmy dwie noce. Nie rozumiem. Może Ty mi powiesz?
- To nie moja sprawa. Nie
rozmawiałem z Arturem, ale chyba rozumiem o co mu chodziło... Tak czy inaczej,
nie mamy na to wpływu. Wiem, że się przyjaźnicie, ale tak będzie lepiej. Chyba
mieli w stosunku do siebie inne oczekiwania… Po prostu się rozminęli.
Wraca
Ewa, więc wychodzimy. I tak nie da się przy niej rozmawiać.
- W przyszłym roku będziemy
mieszkały razem. Dwie Olki – śmieję się.
- Dobrze się dogadujecie. Chyba
lepiej niż z Ewą?
- Pewnie – kręcę głową – Przy
Ewce muszę stale uważać na to, co mówię.
Impreza
jest niby dla AGH, ale jest Justyna z Maćkiem i Pawełek, i jeszcze parę innych
osób z medycyny, które znam z widzenia. Głównie ze starszych lat. Z
przyjemnością zauważam, że faceci się za mną oglądają. To dla mnie pewna
nowość. Adam jest w świetnym humorze. Artur wyraźnie mnie unika. Siedzimy
jednak przy wspólnym stole, więc nie do końca mu się to udaje. Jest z nim jakaś
dziewczyna z prawa. Na pewno starsza ode mnie. Nic mi nie zrobiła, ale jej nie
lubię. Z satysfakcją zauważam szparę między zębami i niezbyt zgrabne nogi. Dużo
tańczymy, więc nie ma jak rozmawiać. Podejrzewam, że Adam specjalnie trzyma
mnie z daleka od Artura, zwłaszcza, że wypiłam już kilka drinków i robię się
odważna. Muszę iść do łazienki. Wstaję i idę pewnym krokiem, odprowadzana
spojrzeniami chłopaków z sąsiednich stolików. Tu potrafią docenić dziewczynę!
Lekko kołyszę się w biodrach, niech sobie popatrzą, kogo przyprowadził Adam.
Przyłącza się do mnie Justyna.
- Prowokujesz – szczerzy zęby –
dobrze! Niech się ślinią.
Chichoczę.
Do damskiej toalety kolejka. Justyna zagląda do męskiej.
- Choć! – kiwa na mnie – nie ma
nikogo.
Wchodzimy
szybko do kabin. Zamykam się i oglądam rajstopy. Kurcze, leci mi oczko! Słyszę
jak Justyna wychodzi.
- Zaraz przyjdę – wołam.
Poszła,
a ja ściągam rajstopy. Ktoś wchodzi. Siadam na desce i podnoszę buty do góry,
żeby ich nie było widać. Przecież jestem w męskim kibelku. Męskie głosy. Znam
je? To chyba Pawełek. Są przy pisuarach. OK, zaraz sobie pójdą.
- Oh, Adam, więc jeszcze masz
fiuta – Pawełek rechocze.
Kurde,
Adam tu jest. Przez chwilę rozważam wyjście z kabiny, ale mam gołe nogi i nie
wiadomo kto jeszcze jest z nim. Zostaję.
- To puknąłeś w końcu tę małą czy
nie? - to chyba Artur.
- Odwalcie się, dobra! – Adam jest
rozdrażniony.
- Tak to jest, jak się bierzesz
za takie małolaty – to na pewno Artur.
- No, Tobie to jakoś nie przeszkadzało
– brawo Adam!
- Ale tobie się jakoś nie spieszy
– Pawełek nie odpuszcza. O co mu chodzi?
- To takie dziecko – Adam mówi to
po dłuższej chwili – potrzebuje czasu. Poza tym tak jest fajnie.
O
rany, Adam, jesteś super. Muszę bardzo się starać, żeby nie podskoczyć.
Przecież oni nie wiedzą, że tu jestem.
- Dziecko! – prycha Pawełek – Czyli
jeszcze nie pukana? Ja bym Ci pokazał, jak to zrobić.
- Nie wątpię! – Adam jest wyraźnie
zły.
- Ty – głos Artura brzmi dziwnie
– a może ty się zakochałeś?
Zamieram.
Serce wali mi, jak młotem. Odpowiedz! Adam, odpowiedz im! Cisza. Zaraz
zemdleję. Rany, ile to trwa?
- Nie, nie zakochałem się! – Adam
mówi to powoli i dobitnie.
Siedzę
i nie mogę się ruszyć. Jeszcze coś mówią, ale ich nie słyszę. W uszach mam te
kilka słów. Nie wiem, jak długo siedzę w tej kabinie. Wreszcie powoli opuszczam
nogi. Wciągam nowe rajstopy i wychodzę. W drzwiach mijam się z zaskoczonym
chłopakiem.
- Dziewczyny nie widziałeś?
–warczę.
- W męskim nie – bąka.
- To teraz jest pierwszy raz! –
wzruszam ramionami.
Idę
do stolika. Adam odwraca się w moją stronę.
- Jesteś – uśmiecha się – Gdzie
byłaś? Szukałem Cię.
- Spotkałam kumpelę – kłamię.
Przygląda
mi się przez chwilę. Słabo kłamię, ale odpuszcza. Nalewam sobie kieliszek
czystej i wychylam go jednym haustem. Pali mnie w gardle. Przepijam to
drinkiem. Nalewam sobie kolejny kieliszek i wychylam.
- Ola, co ty robisz? – Adam
patrzy na mnie zdumiony.
- Głowa mnie boli, myślałam, że
mi przejdzie.
- Choć, zatańczymy – bierze mnie
za rękę
Tak
łatwo nam się tańczy. Adam trzyma mnie mocno w objęciach. Janifer Rush śpiewa przecudną piosenkę o miłości. Jakie to
romantyczne. Kręci mi się w głowie.
- Adam -szepczę – ja się chyba
upiłam. Odprowadź mnie do domu.
- Dobrze – ogarnia mnie ramieniem
– idziemy.
Podchodzimy
do stołu. Biorę torebkę i macham wszystkim na pożegnanie. Odchodząc widzę, że
Artur unosi w górę zaciśniętą pięść z wyprostowanym kciukiem. Ooo,
niedoczekanie twoje! Adam odstawia mnie do pokoju. Grzecznie się z nim żegnam,
bo zobaczymy się dopiero po Wielkanocy. Kiedy wychodzi, ściągam ubranie i
zakładam dres. Wyjmuję spod bielizny list od Roberta i cicho, żeby nie obudzić
Ewy, wychodzę na korytarz. Nie ma nikogo. Biegnę do pokoju Oli.
- Śpisz? – wsadzam głowę w drzwi
i widzę Olę przy lampce – Muszę Ci coś pokazać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz