Kraków
- Szkoda, że z nami nie idziecie –
patrzę na Olę zawiedziona
Wiem,
że idą z Arturem do mieszkania Adama i to jest pewnie atrakcyjniejsze niż Klub
Jazzowy, ale nie potrafię ukryć zawodu. Z drugiej strony, my spędziliśmy razem
Sylwestra a Ola z Arturem nie.
- Bawcie się dobrze – całuje Olę
w policzek i schodzę na dół.
Adam
już czeka na mnie w holu. Nie rozumiem, dlaczego nie lubi przychodzić po mnie
do pokoju. No, ale skoro tak woli, to trudno. Fajnie wygląda w dżinsach i
skórzanej kurtce z jasnym futerkiem na kołnierzu. Czyżby przyjechał samochodem ,
nie widzę saksofonu?
- A gdzie instrument? – witam go
pytaniem.
- Już na miejscu –całuje mnie w
policzek – Myślałaś, że zagram dla Ciebie bez próby?
Pochlebia
mi, że tak się dla mnie stara. Ja też się postarałam. Mam na sobie krótką
czerwona spódniczkę i czarną obcisłą bluzkę. Włosy w artystycznym nieładzie i
czerwona szminka. Ola stwierdziła, że wyglądam obłędnie. Przed akademikiem
czeka taksówka. Okropna rozrzutność ale jest naprawdę zimno, więc szybko
rozgrzeszam Adama w myślach. W Klubie szatniarz wita nas, jak starych
znajomych. Siadamy przy stoliku blisko podwyższenia szumnie nazywanego sceną i
Adam przynosi mi drinka. To magiczne miejsce. Czuję się, jakbym przeniosła się
w czasie. Adam cały czas trzyma mnie za rękę i bawi się moimi palcami. To
niesamowite, jak wrażliwe są dłonie. Czuję jak z każdym dotknięciem narasta we
mnie napięcie.
- Co tam u was, gołąbki? - Aż
podskakuję słysząc te słowa tuż przy uchu.
To Bogdan.
Wita się z Adamem a mnie przeciągle całuje w rękę.
- Można się dosiąść na chwilę? –
i siada obok nas
- Adam, musimy pogadać o
jubileuszu. Można to wykorzystać do lepszej promocji Klubu.
- Pogadamy potem. – Adam wstaje –
Muszę Cię na chwilę zostawić, ale niedługo wracam.
Idzie
do chłopaków na scenę a ja rozsiadam się wygodnie. Będzie grał. Jestem taka
ciekawa co to będzie. Rozglądam się, prawie wszystkie stoliki są zajęte.
- Adam ostatnio rzadko tu bywa –
Bogdan patrzy na mnie tym wilczym wzrokiem – jest Tobą bardzo zajęty.
- To cię dziwi? – jakoś mu nie
ufam, ale to znajomy Adama.
- Ależ skąd! – wybucha krótkim
chrapliwym śmiechem - Sam bym się
chętnie Toba zajął. Oczywiście gdyby nie Adam – dodaje szybko, widząc moją minę.
Co
za bezczelny typ. Co on sobie wyobraża? Odwracam się bez słowa w stronę sceny i
widzę, że zaraz zaczną grać nowy kawałek. To motyw z „Cotton Club” a raczej
wariacja na tym motywie. Zerkam na boki, podoba się. Ludzie przestali rozmawiać
i słuchają. Rozpiera mnie duma. Kiedy kończą, rozlegają się oklaski.
- Następny kawałek chciałbym
zadedykować mojej dziewczynie – mówi Adam patrząc w moją stronę i natychmiast
zaczynają grać.
To „She’s like a wind” z Dirty
Dancing. Jezu, skąd on wie, że to uwielbiam? A może po prostu wybrał to
przez przypadek, ale wybrał cudownie. Jak to brzmi! Jestem w siódmym niebie.
Nie mogę oderwać oczu od Adama. Ma półprzymknięte oczy i kołysze się lekko w
tył i w przód podczas gry. Patrzę na dłonie Adama sprawnie poruszające się po
przyciskach. Przypomina mi się jego cudowny dotyk. Kiedy kończy, przez chwilę
panuje cisza i nagle wybuchają oklaski. Ja też klaszczę. Adam wyciąga rękę w
moją stronę, jakby chciał, żebym podeszła. Wstaje i robie krok w jego stronę.
Zeskakuje zgrabnie ze sceny, podchodzi do mnie i muska moje usta. Jestem
oszołomiona tym co zrobił. Wracamy do stolika objęci. Bogdan sobie poszedł.
Całe szczęście, bo chcę w tej chwili tylko mojego chłopaka. Tak bardzo go
kocham.
Wracamy
piechotą, chociaż Adam długo upierał się, że jest zimno i na pewno się
przeziębię przed wyjazdem na narty. Wypiliśmy po kilka wódek z colą, ale na
mnie jakoś bardziej to zadziałało niż na Adama. Ma mocna głowę, będę musiała o
tym pamiętać. Kiedy jesteśmy niedaleko akademika, Adam zatrzymuje się i
przyciąga mnie do siebie. Rozchyla mi usta w pocałunku i tuli przez dłuższą
chwilę.
- Podobało Ci się? – patrzy mi w
oczy
- Bardzo, - szepczę – uwielbiam
ten film i ten kawałek.
- A ja uwielbiam Ciebie – szepcze
i znów się całujemy.
- Masz jeszcze jeden egzamin? –
pyta w końcu
- To tylko zaliczenie z ekonomii
– macham ręką
- Ja niestety mam dwa egzaminy i
oba dość ważne – wzdycha – przyjadę dwa dni po was.
- To nic – trącam go nosem w
policzek – i tak muszę wcześniej pojechać do domu.
- Mam jeszcze jedną prośbę. Czy
możesz zapytać tego swojego fotografa o jakąś agencję reklamową tu w Krakowie?
Bogdan potrzebuje kogoś do rozreklamowania Klubu.
- To jego klub? – unoszę brwi
- Częściowo. Dasz mi znać, jak
się czegoś dowiesz? Bo Bogdanowi powiedziałem, że nie może liczyć na twój numer
telefonu – Adam przygryza dolna wargę
- Bardzo dobrze! – całuję go w tę
przygryzioną wargę – zadzwonię do Ciebie.
Idziemy
dalej za ręce. No, to co do Bogdana sprawa jest jasna. Adam „zaznaczył”
terytorium.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz