wtorek, 11 lutego 2014

Klub Jazzowy



Kraków
- Szkoda, że z nami nie idziecie – patrzę na Olę zawiedziona
                Wiem, że idą z Arturem do mieszkania Adama i to jest pewnie atrakcyjniejsze niż Klub Jazzowy, ale nie potrafię ukryć zawodu. Z drugiej strony, my spędziliśmy razem Sylwestra a Ola z Arturem nie.
- Bawcie się dobrze – całuje Olę w policzek i schodzę na dół.
                Adam już czeka na mnie w holu. Nie rozumiem, dlaczego nie lubi przychodzić po mnie do pokoju. No, ale skoro tak woli, to trudno. Fajnie wygląda w dżinsach i skórzanej kurtce z jasnym futerkiem na kołnierzu. Czyżby przyjechał samochodem , nie widzę saksofonu?
- A gdzie instrument? – witam go pytaniem.
- Już na miejscu –całuje mnie w policzek – Myślałaś, że zagram dla Ciebie bez próby?
                Pochlebia mi, że tak się dla mnie stara. Ja też się postarałam. Mam na sobie krótką czerwona spódniczkę i czarną obcisłą bluzkę. Włosy w artystycznym nieładzie i czerwona szminka. Ola stwierdziła, że wyglądam obłędnie. Przed akademikiem czeka taksówka. Okropna rozrzutność ale jest naprawdę zimno, więc szybko rozgrzeszam Adama w myślach. W Klubie szatniarz wita nas, jak starych znajomych. Siadamy przy stoliku blisko podwyższenia szumnie nazywanego sceną i Adam przynosi mi drinka. To magiczne miejsce. Czuję się, jakbym przeniosła się w czasie. Adam cały czas trzyma mnie za rękę i bawi się moimi palcami. To niesamowite, jak wrażliwe są dłonie. Czuję jak z każdym dotknięciem narasta we mnie napięcie.  
- Co tam u was, gołąbki? - Aż podskakuję słysząc te słowa tuż przy uchu.
To Bogdan. Wita się z Adamem a mnie przeciągle całuje w rękę.
- Można się dosiąść na chwilę? – i siada obok nas
- Adam, musimy pogadać o jubileuszu. Można to wykorzystać do lepszej promocji Klubu.
- Pogadamy potem. – Adam wstaje – Muszę Cię na chwilę zostawić, ale niedługo wracam.
                Idzie do chłopaków na scenę a ja rozsiadam się wygodnie. Będzie grał. Jestem taka ciekawa co to będzie. Rozglądam się, prawie wszystkie stoliki są zajęte.
- Adam ostatnio rzadko tu bywa – Bogdan patrzy na mnie tym wilczym wzrokiem – jest Tobą bardzo zajęty.
- To cię dziwi? – jakoś mu nie ufam, ale to znajomy Adama.
- Ależ skąd! – wybucha krótkim chrapliwym śmiechem -  Sam bym się chętnie Toba zajął. Oczywiście gdyby nie Adam – dodaje szybko, widząc moją minę.
                Co za bezczelny typ. Co on sobie wyobraża? Odwracam się bez słowa w stronę sceny i widzę, że zaraz zaczną grać nowy kawałek. To motyw z „Cotton Club” a raczej wariacja na tym motywie. Zerkam na boki, podoba się. Ludzie przestali rozmawiać i słuchają. Rozpiera mnie duma. Kiedy kończą, rozlegają się oklaski.
- Następny kawałek chciałbym zadedykować mojej dziewczynie – mówi Adam patrząc w moją stronę i natychmiast zaczynają grać.
                To „She’s like a wind” z Dirty Dancing. Jezu, skąd on wie, że to uwielbiam? A może po prostu wybrał to przez przypadek, ale wybrał cudownie. Jak to brzmi! Jestem w siódmym niebie. Nie mogę oderwać oczu od Adama. Ma półprzymknięte oczy i kołysze się lekko w tył i w przód podczas gry. Patrzę na dłonie Adama sprawnie poruszające się po przyciskach. Przypomina mi się jego cudowny dotyk. Kiedy kończy, przez chwilę panuje cisza i nagle wybuchają oklaski. Ja też klaszczę. Adam wyciąga rękę w moją stronę, jakby chciał, żebym podeszła. Wstaje i robie krok w jego stronę. Zeskakuje zgrabnie ze sceny, podchodzi do mnie i muska moje usta. Jestem oszołomiona tym co zrobił. Wracamy do stolika objęci. Bogdan sobie poszedł. Całe szczęście, bo chcę w tej chwili tylko mojego chłopaka. Tak bardzo go kocham.
                Wracamy piechotą, chociaż Adam długo upierał się, że jest zimno i na pewno się przeziębię przed wyjazdem na narty. Wypiliśmy po kilka wódek z colą, ale na mnie jakoś bardziej to zadziałało niż na Adama. Ma mocna głowę, będę musiała o tym pamiętać. Kiedy jesteśmy niedaleko akademika, Adam zatrzymuje się i przyciąga mnie do siebie. Rozchyla mi usta w pocałunku i tuli przez dłuższą chwilę.
- Podobało Ci się? – patrzy mi w oczy
- Bardzo, - szepczę – uwielbiam ten film i ten kawałek.
- A ja uwielbiam Ciebie – szepcze i znów się całujemy.
- Masz jeszcze jeden egzamin? – pyta w końcu
- To tylko zaliczenie z ekonomii – macham ręką
- Ja niestety mam dwa egzaminy i oba dość ważne – wzdycha – przyjadę dwa dni po was.
- To nic – trącam go nosem w policzek – i tak muszę wcześniej pojechać do domu.
- Mam jeszcze jedną prośbę. Czy możesz zapytać tego swojego fotografa o jakąś agencję reklamową tu w Krakowie? Bogdan potrzebuje kogoś do rozreklamowania Klubu.
- To jego klub? – unoszę brwi
- Częściowo. Dasz mi znać, jak się czegoś dowiesz? Bo Bogdanowi powiedziałem, że nie może liczyć na twój numer telefonu – Adam przygryza dolna wargę
- Bardzo dobrze! – całuję go w tę przygryzioną wargę – zadzwonię do Ciebie.
                Idziemy dalej za ręce. No, to co do Bogdana sprawa jest jasna. Adam „zaznaczył” terytorium.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz