wtorek, 18 lutego 2014

Korki z fizyki



                Po ćwiczeniach z biofizyki idę do naszego asystenta. Musze załatwić sprawę ćwiczeń za dwa tygodnie a nie chce żeby wszyscy wiedzieli. Zastanawiam się, czy powiedzieć, dlaczego chcę zaliczyć te ćwiczenia wcześniej. Chyba lepiej nie. Mówię tylko o tym, że bardzo mi zależy na wolnym poniedziałku.
- No dobrze, zaliczy pani zasady działania rezonansu magnetycznego na przyszłych zajęciach. Nie wstawię pani nieobecności, ale proszę porządnie się z tego przygotować.
- No i co? – Ola jest wtajemniczona.
- OK – wzdycham – muszę się nauczyć działania rezonansu.
- Adam może ci pomóc.
                Prawda, przecież to jego działka. Patrzę na Olę. Martwię się o nią. Wygląda na zmęczoną. Spędza z Arturem znacznie więcej czasu, niż ja z Adamem. Kiedy ona się uczy? Idziemy coś zjeść, a potem trzeba gnać na wykład z anatomii. Robię rachunek spraw do załatwienia przed wyjazdem. Poniedziałek załatwiony. W piątek jest tylko wykład, więc Ola wpisze mnie na listę. Został czwartek. Na biologii nic nie załatwię bez zwolnienia. Od psychiatry, czy od ginekologa? Bolesne miesiączki brzmią lepiej niż załamanie nerwowe, ale trudniej wyprosić kwitek.
- Ola, kogo radzisz, psychiatrę czy ginekologa?
- Co ty? – prycha – Idź do internisty u nas w przychodni. Powiedz, że masz rwę kulszową.
- Co? – unoszę brwi – Rwę?  W tym wieku?
- Ja miałam w zeszłym roku. Powiem ci, jakie są objawy. Nie da się tego wybadać, a trzeba leżeć z tydzień – ona jest niesamowita.
Wieczorem dzwonię do Adama. Zawsze, kiedy dzwonię, on odbiera telefon. Zastanawiam się, kiedy odbierze jego babcia. Muszę kiedyś zadzwonić przed południem, jak jest na zajęciach. Adam-fotograf polecił agencję, która może się zająć promocją Klubu, cokolwiek to znaczy. Umawiamy się też na sobotę. Będziemy się uczyć o rezonansie.
Tydzień minął nam nie wiadomo kiedy. Rano zajęcia, po południu wykłady i wieczorem nauka. Adam dzwoni do mnie codziennie, ale i tak za nim tęsknię. Gdyby nie wyjazd do Łodzi, moglibyśmy się spotkać choć raz w ciągu tygodnia a nie tylko w weekend. W piątek dostaję kolejną kartkę z różą bez żadnej treści. Wyrzucam ją do kosza. Ktoś chce mnie wkurzyć! Idę do Oli. Siedzi nad biologią.
- Wiesz co? – patrzę na stos notatek koło łóżka – może pójdziemy razem się pouczyć do Adama?
- No coś ty? – kręci głową – pewnie chcesz zostać na noc. Nie będę wam przeszkadzać.
-  I tak nic z tego – śmieję się - od wczoraj mam okres.
- No, to właściwie mogłabym pójść – zastanawia się chwilę – Mogę spać na kanapie. Tylko musisz pogadać z Adamem.
                Idę na dół zadzwonić. W telefonie słyszę kobiecy głos. Wreszcie!
- Dobry wieczór – staram się, aby mój głos wydał się miły – nazywam się Ola Jezierska, czy zastałam Adama?
- Tak, bardzo proszę – ma miły, ciepły głos – proszę chwilkę zaczekać.
                 Wyobrażam sobie starszą panią z kokiem. Ciekawe czy ją kiedyś poznam? Pewnie tak, tylko kiedy? Chcę ją poznać? Chciałabym. A jak się jej nie spodobam? Ciekawe, czy Adam jej o mnie powiedział?
- Cześć – Adam jest zaskoczony – coś się stało?
- Nie – mówię szybko – tylko pomyślałam, że zabiorę ze sobą Olę. Mogłybyśmy pouczyć się razem. Przydadzą jej się korki z fizyki.
- Nie ma sprawy – zgadza się natychmiast – Chcesz, żeby Artur też przyszedł?
- Zapytam Olę. Ja nie mam nic przeciwko – nie pomyślałam o tym – A czy mogą zostać na noc?
- OK – śmieje się – ale pod warunkiem, że śpią na kanapie. Sypialnia jest nasza.
                Idę znowu do Oli, ustalić, co zabierzemy do jedzenia. Zjemy razem obiad, kolację i śniadanie. Ale będzie fajnie. Robię przegląd lodówki: 10 jajek na cztery osoby powinno wystarczyć. Zabiorę powidła śliwkowe mamy. Muszę jeszcze spakować torbę.
- Ewa – mówię pakując skrypt z biofizyki i zeszyt z wykładami z biologii – idę się uczyć z Olą i nie wracam na noc.
-Śpisz u Oli czy będziesz poza akademikiem? – zżera ją ciekawość
- Śpię z Olą poza akademikiem – myśl teraz, ty ciekawska bestio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz