piątek, 7 marca 2014

Zakochani



Jadę autobusem na Fiumicino. Minęły dwa tygodnie od powrotu z Sardynii. Ten wyjazd sporo zmienił. Monica zaczęła mnie lepiej traktować. Przyniosłam wreszcie wymierne korzyści, jak to skomentowała Nadia. Dostałam duże zlecenie na reklamę młodzieżowych strojów, przy których mam pracować z Patrikiem i jeszcze jakąś parą dzieciaków z Włoch.  Najlepsze jednak były zdjęcia dla firmy jubilerskiej. Prawie same zbliżenia dekoltu i dłoni. Tylko kilka fotek z twarzą i sylwetką, ale za to w takiej oprawie, że mucha nie siada! Musze pokazać te zdjęcia Julii. Dobrze, że zaraz będę ją mogła przytulić. Tak się stęskniłam! Ciekawe, co to za niespodzianka, o której mi mówiła przez telefon? Wysiadam przed wejściem do terminalu przylotów. Mam jeszcze z 10 minut. Wchodzę do holu i widzę siebie przytuloną do Patrika na ogromnym plakacie. Dobrze, że głównie widać moje plecy. 
- Ola! – Julia macha do mnie, jak szalona.
                Idzie bez bagażu, a za nią sunie z walizką ten jej Włoch. No tak, mogłam się tego spodziewać. Obok niego idzie jeszcze jakiś chłopak i wiezie wózek z dwoma walizkami, w jednej rozpoznaję bagaż Julii. Nie wygląda na bagażowego. Jest wysoki, przystojny i dobrze ubrany. Co jest grane? Idę do Julii, która natychmiast rzuca mi się na szyję.
- Super wyglądasz – odsuwa mnie na długość ramion – jaka opalenizna!
- Też dobrze wyglądasz – patrzę na promienną twarz Julki – Co to, przyjechałaś z obstawą?
- Nie - szczerzy do mnie zęby – Gianniego już znasz, a to Michael, mój chłopak.
- Chłopak??? – muszę mieć głupią minę, bo cała trójka wybucha śmiechem
- Mówiłam wam, że tak będzie – Julia świetnie się bawi – Tak, chłopak.
                 Patrzę na Gianniego pytająco, ale on tylko wzrusza ramionami. Podaję rękę Michaelowi, a Gianniego muskam w policzek. Ostatecznie jest to przyjęte we Włoszech, a poza tym, już nie jest chłopakiem Julki. Mam nadzieję, że nie jest! Pakujemy się do taksówki. Okazuje się, że Gianni ma tu rodzinę i zaprosił do siebie również Julkę i Michaela. Nie pojmuję tego, ale Gianni nie wydaje się zmartwiony zaistniałą sytuacją. Rodzina Gianniego mieszka w willi niedaleko Piazza Navona. Przez kutą bramę wchodzi się na dziedziniec wyłożony granitową kostką. W życiu nie widziałam takiego domu. Domu? Pałacu! Wewnętrzny ogródek z drzewem oliwnym, cytrynami i ogrodem ziołowym. Ciotka Gianniego to stara dama, niezwykle uprzejma dla nas i okropna dla służby. Widać, że Gianni jest jej ulubieńcem. Gianni mi nadskakuje, więc ona też jest dla mnie miła. Julię i Michaela traktuje z uprzejmością. Na lunch dostajemy wędliny, sery i owoce. Poza tym, czerwone wino. Jemy w przewiewnej jadalni obok kuchni. Na suficie obraca się wiatrak, wymuszając ruch powietrza. Meble są ciężkie i na pewno zabytkowe. Na podłodze kamienna mozaika. Podobną widziałam w Watykanie.
- Pokażę Wam pokoje – mówi Gianni.
                Julia i Michael dostają osobne sypialnie z małżeńskimi łożami połączone wewnętrznymi drzwiami. Gianni tłumaczy nam, że ciotka chce mieć czyste sumienie, bo nie są po ślubie, a wewnętrzne drzwi są dlatego, żeby w nocy nie zabłądzili. Dostajemy ataku śmiechu! Gianni mieszka w kolejnej sypialni połączonej drzwiami z następnym pokojem.
- Ten może być Twój – wprowadza mnie do sypialni umeblowanej w stylu prowansalskim.
- Dzięki, ale mam tu mieszkanie – uśmiecham się uprzejmie.
- Wieczorem jemy tu razem kolację – Gianni wzrusza ramionami –  Zostań na noc, to pogadasz z siostrą. Przecież Cię nie zjem.
- Zastanowię się – oglądam drzwi między naszymi pokojami. Wyglądają solidnie i mają klucz.
                Wszyscy są zmęczeni i potrzebują prysznica, więc umawiamy się za cztery godziny. Wracam do siebie lekko oszołomiona tym, co zobaczyłam. Z tego, co zrozumiałam, to stara dama ma jeszcze inny dom w Toskanii i kolejny na Sycylii. Nie ma własnych dzieci, więc majątek przypadnie jej bratankom, czyli między innymi Gianniemu. To głupie, ale szkoda, że ta willa nie będzie należeć do Julii. Pasowałyby  do siebie. Nadii oczywiście nie ma w domu. Buszuję w szafie w poszukiwaniu czegoś na wieczór. W końcu wkładam długa sukienkę z ręcznie malowanej bawełnianej satyny. Wygląda jak morskie dno, turkusowa z koralowcami, muszlami i rozgwiazdami. Sandałki w kolorze koralowca idealnie pasują. Wrzucam do torby ubranie na jutro, kosmetyczkę i aparat fotograficzny. Nie przepuszczę okazji spania w takim pałacu. Najwyżej zamknę drzwi na klucz.
                Kolacja jest, delikatnie mówiąc, wystawna. Kiedy dochodzimy do owoców, stara dama wstaje i udaje się do sypialni.
- Nareszcie – Julia syczy do mnie, kiedy Gianni wychodzi by odprowadzić ciotkę – możemy pogadać. Opowiadaj – rozsiada się wygodnie.
                Opowiadaj? Dobre sobie!
- To ja się zamieniam w słuch – patrzę na Julkę surowo – Mówię poważnie, co to wszystko ma znaczyć?
- Daj spokój – wzrusza ramionami – mówisz jak mama. Po prostu się zakochałam. Michael zresztą też.
- A Gianni? – naprawdę nie poznaję Julii.
- To Gianni nas ze sobą poznał – Julia patrzy na Michaela z rozmarzeniem – to była miłość od pierwszego wejrzenia.
                Michael podnosi dłoń Julii do ust, ale zamiast ją pocałować przykłada ją sobie do policzka i przymyka oczy. Od naszego powitania nie wypowiedział ani jednego słowa i zaczynam się zastanawiać, czy w ogóle umie mówić.
- Jesteś bardzo małomówny – dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że nie wiem w jakim języku powinnam do niego mówić – rozumiesz mnie?  
- Tak – uśmiecha się z zakłopotaniem – ale słabo mówię – i znowu milknie.
- Nie słabo – Julia przewraca oczami – tylko ze śmiesznym akcentem! Jak będziesz więcej mówił, to się nauczysz prawidłowo wszystko wymawiać. Jak chcesz rozmawiać z dziećmi?
- Jakimi dziećmi?  Jesteś nauczycielem? – staram się mówić powoli.
- Naszymi – Julia patrzy na mnie zdumiona – Michael skończył jakieś zarządzanie, czy coś takiego i pracuje w rodzinnej firmie winiarskiej. Tak się poznali z Giannim. No i przez mamy, bo obie są Polkami, które wyszły za obcokrajowców.
- Waszymi dziećmi? – czy ja śnię?  - Jesteś w ciąży?
- Jeszcze nie, ale planujemy w przyszłości dzieci – Julia znów się wdzięczy do tego Francuza – Jak Michael nauczy się poprawnie mówić.
                Niech mnie ktoś uszczypnie! Moja rozsądna, poukładana siostra miała kochanka Włocha, który oddał ją koledze Francuzowi, bo się zakochali. To historia z taniego romansu, czy z życia mojej rodziny? Jak na tle tego wszystkiego wyglądam? Jak pensjonarka? Co to ma zresztą za znaczenie? Oni planują ślub! W przyszłości, OK., ale to poważna sprawa. Od jak dawna się znają? Przyglądam się badawczo Michaelowi.
- Bardzo kocham Julię – stara się mówić poprawnie, ale jego akcent natychmiast zdradza skąd pochodzi -  Jest najważniejsza na świcie, dla mnie – dodaje.
- Długo się znacie?
- Dwa miesiące – Julia uprzedza Michaela – ale to bez znaczenia. Kiedy się poznaliśmy, to było jak objawienie! Wydawało nam się, że znamy się od dawna, tylko dopiero teraz się spotkaliśmy.
- A Gianni? – jakoś nie mogę go sobie umiejscowić w tym wszystkim – Co on na to?
- Och - Julia mówi to ze zniecierpliwieniem – szybko odkryliśmy, że łączy nas tylko seks. Ja chciałam iść do kina, a on na mecz, ja szkicowałam, a on biegał po parku. Ile czasu można spędzić w łóżku?
- No tak – mówię w zamyśleniu – ale od razu robisz plany na całe życie?
- Plany można zweryfikować – Julia wzrusza ramionami – Zresztą, kto to mówi?
- Mnie w to nie mieszaj – wiem do czego pije – ja nie mam planów, co do zakładania rodziny w najbliższym czasie.
- No, to się Robert zdziwi – złośliwy uśmieszek pojawia się na twarzy Julii – Pewnie teraz wybiera pierścionek. A to szkoda, że nie będzie go miał komu nałożyć.
- Przestań! – czuję, że zaschło mi w gardle.
- Coś przegapiłem? – Gianni wkracza z uśmiechem do jadalni – chodźmy na taras, już nie jest tak gorąco – odwraca się w stronę kuchni – Giovanna, lody?
                Wychodzimy na taras położony wysoko na poziomie dachów. Mamy stąd widok, który zapiera dech. Julia i Michael zapadają się w miękką kanapę i przestają się nami interesować. Nie poznaję mojej siostry! Staję przy barierce. Nie sądziłam, że Rzym może być tak piękny z tej perspektywy. Gianni podaje mi kieliszek schłodzonego białego wina. Julia z Michaelem chichoczą na kanapie. To sen? Mogłabym się przyzwyczaić do takiego życia. Z jakiegoś zakamarka mózgu wyskakuje obraz obdrapanego akademika ze wspólna łazienką i przesuwa mi się przed oczami, jak stara „Kronika Filmowa”. Wydaje się to w tej chwili tak odległe… I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od pomysłu zrobienia Robertowi niespodzianki. Chyba powinnam mu podziękować za to, że tu jestem.
- Piękne wspomnienie? – Gianni przysuwa się bliżej – Ładnie Ci z takim zamyślonym uśmiechem. Jak Mona Lisa.
- Podrywasz mnie? – lekki wietrzyk kołysze moimi włosami.
- Staram się, jak mogę – Gianni stuka lekko kieliszkiem o mój kieliszek – mam jakieś szanse?
- Kto wie? – odwracam się powoli i widzę, że Julia z Michaelem całują się na kanapie.
- Nie przeszkadza Ci to? – przyglądam się Gianniemu z ciekawością.
- No cóż - patrzy rozbawiony – nie można nikogo zmusić do miłości. Przynajmniej wiem, że jest w dobrych rękach. Michael się z nią ożeni. Mówi, że to kobieta jego życia…
- Ale znają się dopiero dwa miesiące – jestem w szoku – i Michael powiedział Ci, że się ożeni z Julią? Tak po prostu?
- Tak! – Gianni patrzy mi w oczy z powagą – Jeśli mężczyzna idzie do przyjaciela i mówi, że kocha jego kobietę i ryzykuje utratę przyjaźni, to jest poważna sprawa. Poszli do łóżka tego samego wieczoru, kiedy się poznali. Tylko o to miałem pretensje – zaciska na chwilę szczęki - Ale są nadal moimi przyjaciółmi.
- Jesteś niesamowity – tylko tyle przychodzi mi do głowy.
- Nie, po prostu wiedziałem, że Julia nie jest kobietą dla mnie. Gdyby była, noga Michaela nie postałaby w moim domu – mówi to z dziwnym chłodem w głosie.
- Idziemy do łóżka – Julia wstaje i przeciąga się jak kot – do zobaczenia rano.
                Michael mruga do nas i idzie za Julią. No, pięknie! Co ja mam    teraz ze sobą zrobić?
- Jak chcesz, to idź spać – odwracam się do Gianniego – jesteś zmęczony po podróży. Ja tu jeszcze posiedzę, jeśli mogę?
- Chciałbym Cię pocałować – mówi, nie zwracając uwagi na moje słowa.
- Co? – patrzę zaskoczona – ale ja nie mogę… ja jestem z kimś… - jąkam się
- No to co? – odstawia kieliszek – to tylko pocałunek. Możesz to zrobić, jeśli chcesz.
- Sama nie wiem – moje wahanie go ośmiela.
-Rozważasz taką możliwość, więc chcesz – wyjmuje mi kieliszek z ręki.
                Całuje mnie delikatnie, prawie nieśmiało. Sama nie wiem, dlaczego mu na to pozwalam. Może wypite wino, a może to miejsce tak na mnie działa? Odgarnia mi włosy i ostrożnie wsuwa dłoń pod ucho aż na kark i dopiero teraz czuję go w pełni. Całuje wspaniale, aż do utraty tchu, mocno ale nie brutalnie. Czuję język ślizgający się po moich zębacz i powoli zagłębiający się aż do podniebienia. Przyłączam się i przywieramy do siebie mocniej. Sięga do mojej piersi, ale tylko delikatnie muska sutek, jakby chciał sprawdzić, czy jest wystarczająco twardy. Rany, co ja robię?  
- Chcesz się kochać? – delikatnie skubie ustami moje ucho.
- Nie – odsuwam się gwałtownie. Czar prysł.
- Nie? – unosi brwi i drwiąco się uśmiecha – odniosłem inne wrażenie.
- Pomyliłeś się – wciągam głośno powietrze i siadam na kanapie.           
- To z powodu tego chłopaka? To dupek! - Gianni przygląda mi się z tym samym wyrazem twarzy – Chyba się go nie boisz?
- To chyba nie Twoja sprawa – warczę – Poza tym, to nie jest kwestia strachu, tylko lojalności.
- Przecież już go zdradziłaś. To, co teraz zrobisz, nie ma już znaczenia - drwina w jego głosie zaczyna mnie irytować – nawet prostytutki wiedzą, że pocałunek jest bardziej intymny, niż robienie loda czy pieprzenie.
- Nie zdradziłam go i nie mam zamiaru zdradzać, a już na pewno nie z Tobą! – sięgam po kieliszek, choć widzę, że jest pusty.
                Gianni niespiesznie dolewa mi wina.
- W życiu też  sięgasz po półśrodki… – stwierdza, patrząc jak dolewam do kieliszka wody.
- Ciekawe, skąd tak dobrze mnie znasz? – cedzę przez zaciśnięte zęby.
- Och, jestem mistrzem w wyciąganiu informacji. Pamiętaj, że Włochy to ojczyzna intryg, spisków i tajemnic… Poza tym, wystarczyło dobrze słuchać, Julia strasznie się o Ciebie martwi – dolewa sobie wina i pociąga spory łyk.
- Julia martwi się o mnie? – mówię z przekąsem – Ja w takim razie, patrząc na nią, powinnam skoczyć teraz z balkonu.
- Nie masz racji - Gianni mówi teraz poważnie – ona doskonale wie, czego chce. Tylko pozornie my decydujemy. Wykorzystała mnie, choć nie mogę się skarżyć, naprawdę świetnie się bawiliśmy. Teraz jest z facetem, którego sobie wybrała, a on jest gotów zrobić dla niej wszystko. Czy masz choć połowę tego, co ona?
                Milczę nachmurzona. Prawda jest taka, że naprawdę nie wiem, czego chcę. Coś tam zaczyna mi się krystalizować, ale jeszcze daleka droga przede mną. Podnoszę głowę aby lepiej się przyjrzeć Gianniemu. Taki facet, to marzenie większości kobiet. Po prostu latin lover w każdym calu. Przy tym inteligentny, więc można liczyć na coś więcej niż udany seks. Tylko, że ja nie chcę przeżyć swojego pierwszego razu z przypadkowym partnerem. Nawet jeśli jest to Gianni…
- Widzisz, nawet teraz się wahasz – znów ta drwina w głosie.
- Nie waham się. Po prostu wiem, że nie chcę tego robić teraz i z Tobą.
- Niepotrzebnie się zadręczasz – mówi miękko, siadając obok mnie na kanapie – to tylko mały kawałek ciała. Tak naprawdę, faceci tego nie lubią. Ja zresztą też nie przepadam, ale jak dziewczyna jest dziewicą, to po prostu trzeba to kiedyś zrobić.
- Jezu, to też Ci powiedziała? – ręce mi opadają – Muszę poważnie z nią porozmawiać. A Tobie dziękuję - dodaję szybko – ale jakoś sobie poradzę.
- Chyba nie chcesz tego zrobić z tym dupkiem? – nie daje za wygraną – To egoista, zrobi Ci krzywdę.
- Naprawdę, Twoja troskliwość jest wzruszająca, ale jestem dużą dziewczynką – teraz ja mówię to z drwiną, mając nadzieję, że poczuje się choć trochę obrażony.
- Masz kogoś innego, prawda? – przygląda mi się z zaciekawieniem – Proszę, powiedz mi, jeśli się mylę. Nie pójdę z Tobą do łóżka. Wolę pełnokrwiste kobiety.
                Ta uwaga mnie zabolała. Co on sugeruje? Już ja bym Ci pokazała, jaka potrafię być pełnokrwista! Zaraz jednak przychodzi mi do głowy, że właśnie o to mu chodzi. Chce mnie sprowokować. Niedoczekanie twoje! Zastanawiam się, czy powinnam odpowiadać na jego bezczelność.
- Ty już zostawiłaś tego dupka! – używa tego słowa z wyraźną przyjemnością – Gdyby było inaczej, nie pozwoliłabyś na takie zbliżenie.
                Przysuwa się bliżej i kciukiem przesuwa po moich ustach. Patrzę mu w oczy wyzywająco. Nie będę się z Toba kochać, ale chcę się całować. Guzik mnie to obchodzi, czy uważasz to za zdradę czy nie. Liczy się to, co ja myślę!
- Masz usta stworzone do loda – mruczy, ujmując moją twarz w dłonie – może choć na to Cię namówię.
                Nie czeka na moją odpowiedź. Zagłębia się w moje usta powoli, smakując każdy centymetr. Nasze języki krążą wokół siebie leniwie, jakby w zwolnionym tempie. Czuję ciepło rozlewające się powolną falą po całym moim ciele. Sama nie wiem dlaczego, ale przejmuję inicjatywę i zaczynam ssać język Gianniego. Chyba sprawia mu to przyjemność, bo przechyla mnie na oparcie i przywiera mocniej. Kiedy przestaję, odchyla głowę. Ma rozszerzone źrenice.
- Robiłaś już loda? – głos ma zachrypnięty, niski.
- Raz, ale mi się nie podobało – spinam się – Nie jestem w tym dobra. Nie chcę tego robić.
- No dobrze – wzdycha – nauczę cię czegoś.
                Czuję skurcz w żołądku. Co on chce zrobić? Gianni poprawia spodnie opinające się na nabrzmiałym kroczu, ale ich nie odpina. Oddycham z ulgą. Głupio byłoby zwiewać stąd z krzykiem. Rozsiada się wygodnie i wsuwa mi dłoń pod uchem, na kark. Kciukiem drugiej ręki delikatnie rozchyla mi usta. Co to ma być? Lekcja miłości francuskiej?
- Nie bój się. Jeszcze mi kiedyś podziękujesz – uśmiecha się, zadowolony z siebie - Oddychaj spokojnie i wysuń koniuszek języka. Teraz poliż mój palec tak, jakbyś lizała loda. W końcu z jakiegoś powodu tak się to nazywa.
                Robię, co mówi, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Ta sytuacja wydaje mi się komiczna.
- Nie śmiej się! – mówi z irytacją w głosie i wsuwa mi koniec palca do ust – teraz delikatnie go possij. Delikatnie! Omieć go językiem. Powoli. Jeszcze raz. Teraz jeszcze raz, od początku.
Wyobrażam sobie, jakby to było z prawdziwym członkiem. Podnieca mnie to.
- Daj rękę – Gianni zaczyna oddychać szybciej – obejmij mój palec u podstawy i teraz wsuń go sama do ust. Odwrócę rękę i połaskoczę cię w podniebienie, jak prawdziwym fiutem, więc skup się i oddychaj głęboko.
                Robię co mówi i o dziwo nie jest nieprzyjemnie. Jestem trochę zaskoczona. Gianni oddycha, jakby szybciej... To dla niego niezła lekcja cierpliwości. Czuję, że mi się to podoba. Chyba mogłabym to zrobić naprawdę… Oczywiście, gdybym miała z kim! Gianni wysuwa palec z moich ust i muska je w pocałunku. Jestem oszołomiona. Nagle odsuwa się ode mnie.
- Idę do łóżka – wstaje i podaje mi dłoń – chodź, zaprowadzę Cię do Twojego pokoju.
                Jestem zaskoczona takim obrotem sprawy. Idziemy szybko, bez słowa. Gianni zostawia mnie przed drzwiami mojego pokoju i bez słowa idzie do siebie.
- Dobranoc – rzuca przez ramię.
                Zapalam światło i stoję oszołomiona. Krew jeszcze pulsuje mi w żyłach. Co się stało? Przychodzi mi na myśl Adam. Gdyby teraz tu był… Nagle ogarnia mnie taka tęsknota, że chce mi się wyć. Zza ściany dociera do mnie szum prysznica. Zrzucam sukienkę i bieliznę. Gdybym teraz otworzyła drzwi łączące nasze pokoje… Szum prysznica cichnie. Idę w przeciwnym kierunku. Łazienka jest utrzymana w tym samym stylu, co pokój. Wszędzie motyw lawendy. Wchodzę do starodawnej wanny stojącej na środku i odkręcam prysznic, kierując strumień wody na sterczące piersi i brzuch. Przymykam oczy.
- Pięknie  wyglądasz – aż podskakuję na te słowa.
                Oparty o framugę stoi Gianni z ręcznikiem wokół bioder i odgarniętymi w tył włosami, ociekającymi wodą. Jest bosy, zrelaksowany i ma zniewalający uśmiech. Stoję bez ruchu, świadoma zachwytu, z jakim jego wzrok wędruje po moim ciele. Sięgam po butelkę żelu i gąbkę. Myję się bez pośpiechu, a on podąża wzrokiem za gąbką. Kiedy sięgam do złączenia ud, porusza się niespokojnie, ale pozostaje na miejscu. Myję twarz i wystawiam ją do prysznica. Nagle woda ustaje i czuję na ramionach miękki dotyk ręcznika, którym Gianni mnie otula.
- Jesteś naprawdę piękna – przesuwa palcem od obojczyka do piersi.
                Nogi mi drżą. Podczas mycia, czerpałam taką perwersyjną przyjemność z tego, że patrzył.
- Nie bój się, nie będziemy się kochać – przygląda mi się uważnie – Chciałem Cię tylko zobaczyć nago. Wystarczy mi świadomość, że mógłbym Cię dzisiaj mieć.
                Zostawia mnie zszokowaną na środku łazienki. Co to za gierki? Jak on śmie? Ale mój rozsądek podpowiada mi, że tym razem poległam na całej linii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz