Jadę autobusem na Fiumicino.
Minęły dwa tygodnie od powrotu z Sardynii. Ten wyjazd sporo zmienił. Monica
zaczęła mnie lepiej traktować. Przyniosłam wreszcie wymierne korzyści, jak to
skomentowała Nadia. Dostałam duże zlecenie na reklamę młodzieżowych strojów,
przy których mam pracować z Patrikiem i jeszcze jakąś parą dzieciaków z
Włoch. Najlepsze jednak były zdjęcia dla
firmy jubilerskiej. Prawie same zbliżenia dekoltu i dłoni. Tylko kilka fotek z
twarzą i sylwetką, ale za to w takiej oprawie, że mucha nie siada! Musze
pokazać te zdjęcia Julii. Dobrze, że zaraz będę ją mogła przytulić. Tak się
stęskniłam! Ciekawe, co to za niespodzianka, o której mi mówiła przez telefon?
Wysiadam przed wejściem do terminalu przylotów. Mam jeszcze z 10 minut. Wchodzę
do holu i widzę siebie przytuloną do Patrika na ogromnym plakacie. Dobrze, że
głównie widać moje plecy.
- Ola! – Julia macha do mnie, jak
szalona.
Idzie
bez bagażu, a za nią sunie z walizką ten jej Włoch. No tak, mogłam się tego
spodziewać. Obok niego idzie jeszcze jakiś chłopak i wiezie wózek z dwoma
walizkami, w jednej rozpoznaję bagaż Julii. Nie wygląda na bagażowego. Jest
wysoki, przystojny i dobrze ubrany. Co jest grane? Idę do Julii, która
natychmiast rzuca mi się na szyję.
- Super wyglądasz – odsuwa mnie
na długość ramion – jaka opalenizna!
- Też dobrze wyglądasz – patrzę
na promienną twarz Julki – Co to, przyjechałaś z obstawą?
- Nie - szczerzy do mnie zęby –
Gianniego już znasz, a to Michael, mój chłopak.
- Chłopak??? – muszę mieć głupią
minę, bo cała trójka wybucha śmiechem
- Mówiłam wam, że tak będzie –
Julia świetnie się bawi – Tak, chłopak.
Patrzę na Gianniego pytająco, ale on tylko
wzrusza ramionami. Podaję rękę Michaelowi, a Gianniego muskam w policzek.
Ostatecznie jest to przyjęte we Włoszech, a poza tym, już nie jest chłopakiem
Julki. Mam nadzieję, że nie jest! Pakujemy się do taksówki. Okazuje się, że
Gianni ma tu rodzinę i zaprosił do siebie również Julkę i Michaela. Nie pojmuję
tego, ale Gianni nie wydaje się zmartwiony zaistniałą sytuacją. Rodzina
Gianniego mieszka w willi niedaleko Piazza
Navona. Przez kutą bramę wchodzi się na dziedziniec wyłożony granitową
kostką. W życiu nie widziałam takiego domu. Domu? Pałacu! Wewnętrzny ogródek z drzewem
oliwnym, cytrynami i ogrodem ziołowym. Ciotka Gianniego to stara dama,
niezwykle uprzejma dla nas i okropna dla służby. Widać, że Gianni jest jej
ulubieńcem. Gianni mi nadskakuje, więc ona też jest dla mnie miła. Julię i
Michaela traktuje z uprzejmością. Na lunch dostajemy wędliny, sery i owoce.
Poza tym, czerwone wino. Jemy w przewiewnej jadalni obok kuchni. Na suficie
obraca się wiatrak, wymuszając ruch powietrza. Meble są ciężkie i na pewno
zabytkowe. Na podłodze kamienna mozaika. Podobną widziałam w Watykanie.
- Pokażę Wam pokoje – mówi Gianni.
Julia
i Michael dostają osobne sypialnie z małżeńskimi łożami połączone wewnętrznymi
drzwiami. Gianni tłumaczy nam, że ciotka chce mieć czyste sumienie, bo nie są
po ślubie, a wewnętrzne drzwi są dlatego, żeby w nocy nie zabłądzili. Dostajemy
ataku śmiechu! Gianni mieszka w kolejnej sypialni połączonej drzwiami z
następnym pokojem.
- Ten może być Twój – wprowadza
mnie do sypialni umeblowanej w stylu prowansalskim.
- Dzięki, ale mam tu mieszkanie –
uśmiecham się uprzejmie.
- Wieczorem jemy tu razem kolację
– Gianni wzrusza ramionami – Zostań na
noc, to pogadasz z siostrą. Przecież Cię nie zjem.
- Zastanowię się – oglądam drzwi
między naszymi pokojami. Wyglądają solidnie i mają klucz.
Wszyscy
są zmęczeni i potrzebują prysznica, więc umawiamy się za cztery godziny. Wracam
do siebie lekko oszołomiona tym, co zobaczyłam. Z tego, co zrozumiałam, to
stara dama ma jeszcze inny dom w Toskanii i kolejny na Sycylii. Nie ma własnych
dzieci, więc majątek przypadnie jej bratankom, czyli między innymi Gianniemu.
To głupie, ale szkoda, że ta willa nie będzie należeć do Julii. Pasowałyby do siebie. Nadii oczywiście nie ma w domu.
Buszuję w szafie w poszukiwaniu czegoś na wieczór. W końcu wkładam długa
sukienkę z ręcznie malowanej bawełnianej satyny. Wygląda jak morskie dno,
turkusowa z koralowcami, muszlami i rozgwiazdami. Sandałki w kolorze koralowca
idealnie pasują. Wrzucam do torby ubranie na jutro, kosmetyczkę i aparat
fotograficzny. Nie przepuszczę okazji spania w takim pałacu. Najwyżej zamknę
drzwi na klucz.
Kolacja
jest, delikatnie mówiąc, wystawna. Kiedy dochodzimy do owoców, stara dama
wstaje i udaje się do sypialni.
- Nareszcie – Julia syczy do
mnie, kiedy Gianni wychodzi by odprowadzić ciotkę – możemy pogadać. Opowiadaj –
rozsiada się wygodnie.
Opowiadaj?
Dobre sobie!
- To ja się zamieniam w słuch –
patrzę na Julkę surowo – Mówię poważnie, co to wszystko ma znaczyć?
- Daj spokój – wzrusza ramionami
– mówisz jak mama. Po prostu się zakochałam. Michael zresztą też.
- A Gianni? – naprawdę nie
poznaję Julii.
- To Gianni nas ze sobą poznał –
Julia patrzy na Michaela z rozmarzeniem – to była miłość od pierwszego
wejrzenia.
Michael
podnosi dłoń Julii do ust, ale zamiast ją pocałować przykłada ją sobie do
policzka i przymyka oczy. Od naszego powitania nie wypowiedział ani jednego
słowa i zaczynam się zastanawiać, czy w ogóle umie mówić.
- Jesteś bardzo małomówny –
dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że nie wiem w jakim języku powinnam do niego
mówić – rozumiesz mnie?
- Tak – uśmiecha się z
zakłopotaniem – ale słabo mówię – i znowu milknie.
- Nie słabo – Julia przewraca
oczami – tylko ze śmiesznym akcentem! Jak będziesz więcej mówił, to się
nauczysz prawidłowo wszystko wymawiać. Jak chcesz rozmawiać z dziećmi?
- Jakimi dziećmi? Jesteś nauczycielem? – staram się mówić
powoli.
- Naszymi – Julia patrzy na mnie
zdumiona – Michael skończył jakieś zarządzanie, czy coś takiego i pracuje w
rodzinnej firmie winiarskiej. Tak się poznali z Giannim. No i przez mamy, bo
obie są Polkami, które wyszły za obcokrajowców.
- Waszymi dziećmi? – czy ja
śnię? - Jesteś w ciąży?
- Jeszcze nie, ale planujemy w
przyszłości dzieci – Julia znów się wdzięczy do tego Francuza – Jak Michael
nauczy się poprawnie mówić.
Niech
mnie ktoś uszczypnie! Moja rozsądna, poukładana siostra miała kochanka Włocha,
który oddał ją koledze Francuzowi, bo się zakochali. To historia z taniego
romansu, czy z życia mojej rodziny? Jak na tle tego wszystkiego wyglądam? Jak
pensjonarka? Co to ma zresztą za znaczenie? Oni planują ślub! W przyszłości,
OK., ale to poważna sprawa. Od jak dawna się znają? Przyglądam się badawczo
Michaelowi.
- Bardzo kocham Julię – stara się
mówić poprawnie, ale jego akcent natychmiast zdradza skąd pochodzi - Jest najważniejsza na świcie, dla mnie –
dodaje.
- Długo się znacie?
- Dwa miesiące – Julia uprzedza
Michaela – ale to bez znaczenia. Kiedy się poznaliśmy, to było jak objawienie!
Wydawało nam się, że znamy się od dawna, tylko dopiero teraz się spotkaliśmy.
- A Gianni? – jakoś nie mogę go
sobie umiejscowić w tym wszystkim – Co on na to?
- Och - Julia mówi to ze
zniecierpliwieniem – szybko odkryliśmy, że łączy nas tylko seks. Ja chciałam
iść do kina, a on na mecz, ja szkicowałam, a on biegał po parku. Ile czasu
można spędzić w łóżku?
- No tak – mówię w zamyśleniu –
ale od razu robisz plany na całe życie?
- Plany można zweryfikować –
Julia wzrusza ramionami – Zresztą, kto to mówi?
- Mnie w to nie mieszaj – wiem do
czego pije – ja nie mam planów, co do zakładania rodziny w najbliższym czasie.
- No, to się Robert zdziwi –
złośliwy uśmieszek pojawia się na twarzy Julii – Pewnie teraz wybiera
pierścionek. A to szkoda, że nie będzie go miał komu nałożyć.
- Przestań! – czuję, że zaschło
mi w gardle.
- Coś przegapiłem? – Gianni
wkracza z uśmiechem do jadalni – chodźmy na taras, już nie jest tak gorąco –
odwraca się w stronę kuchni – Giovanna, lody?
Wychodzimy
na taras położony wysoko na poziomie dachów. Mamy stąd widok, który zapiera
dech. Julia i Michael zapadają się w miękką kanapę i przestają się nami interesować.
Nie poznaję mojej siostry! Staję przy barierce. Nie sądziłam, że Rzym może być
tak piękny z tej perspektywy. Gianni podaje mi kieliszek schłodzonego białego
wina. Julia z Michaelem chichoczą na kanapie. To sen? Mogłabym się przyzwyczaić
do takiego życia. Z jakiegoś zakamarka mózgu wyskakuje obraz obdrapanego
akademika ze wspólna łazienką i przesuwa mi się przed oczami, jak stara
„Kronika Filmowa”. Wydaje się to w tej chwili tak odległe… I pomyśleć, że
wszystko zaczęło się od pomysłu zrobienia Robertowi niespodzianki. Chyba
powinnam mu podziękować za to, że tu jestem.
- Piękne wspomnienie? – Gianni
przysuwa się bliżej – Ładnie Ci z takim zamyślonym uśmiechem. Jak Mona Lisa.
- Podrywasz mnie? – lekki
wietrzyk kołysze moimi włosami.
- Staram się, jak mogę – Gianni
stuka lekko kieliszkiem o mój kieliszek – mam jakieś szanse?
- Kto wie? – odwracam się powoli
i widzę, że Julia z Michaelem całują się na kanapie.
- Nie przeszkadza Ci to? –
przyglądam się Gianniemu z ciekawością.
- No cóż - patrzy rozbawiony –
nie można nikogo zmusić do miłości. Przynajmniej wiem, że jest w dobrych rękach.
Michael się z nią ożeni. Mówi, że to kobieta jego życia…
- Ale znają się dopiero dwa
miesiące – jestem w szoku – i Michael powiedział Ci, że się ożeni z Julią? Tak
po prostu?
- Tak! – Gianni patrzy mi w oczy
z powagą – Jeśli mężczyzna idzie do przyjaciela i mówi, że kocha jego kobietę i
ryzykuje utratę przyjaźni, to jest poważna sprawa. Poszli do łóżka tego samego
wieczoru, kiedy się poznali. Tylko o to miałem pretensje – zaciska na chwilę
szczęki - Ale są nadal moimi przyjaciółmi.
- Jesteś niesamowity – tylko tyle
przychodzi mi do głowy.
- Nie, po prostu wiedziałem, że
Julia nie jest kobietą dla mnie. Gdyby była, noga Michaela nie postałaby w moim
domu – mówi to z dziwnym chłodem w głosie.
- Idziemy do łóżka – Julia wstaje
i przeciąga się jak kot – do zobaczenia rano.
Michael
mruga do nas i idzie za Julią. No, pięknie! Co ja mam teraz ze sobą zrobić?
- Jak chcesz, to idź spać –
odwracam się do Gianniego – jesteś zmęczony po podróży. Ja tu jeszcze posiedzę,
jeśli mogę?
- Chciałbym Cię pocałować – mówi,
nie zwracając uwagi na moje słowa.
- Co? – patrzę zaskoczona – ale
ja nie mogę… ja jestem z kimś… - jąkam się
- No to co? – odstawia kieliszek
– to tylko pocałunek. Możesz to zrobić, jeśli chcesz.
- Sama nie wiem – moje wahanie go
ośmiela.
-Rozważasz taką możliwość, więc
chcesz – wyjmuje mi kieliszek z ręki.
Całuje
mnie delikatnie, prawie nieśmiało. Sama nie wiem, dlaczego mu na to pozwalam.
Może wypite wino, a może to miejsce tak na mnie działa? Odgarnia mi włosy i
ostrożnie wsuwa dłoń pod ucho aż na kark i dopiero teraz czuję go w pełni.
Całuje wspaniale, aż do utraty tchu, mocno ale nie brutalnie. Czuję język
ślizgający się po moich zębacz i powoli zagłębiający się aż do podniebienia.
Przyłączam się i przywieramy do siebie mocniej. Sięga do mojej piersi, ale
tylko delikatnie muska sutek, jakby chciał sprawdzić, czy jest wystarczająco
twardy. Rany, co ja robię?
- Chcesz się kochać? – delikatnie
skubie ustami moje ucho.
- Nie – odsuwam się gwałtownie.
Czar prysł.
- Nie? – unosi brwi i drwiąco się
uśmiecha – odniosłem inne wrażenie.
- Pomyliłeś się – wciągam głośno
powietrze i siadam na kanapie.
- To z powodu tego chłopaka? To
dupek! - Gianni przygląda mi się z tym samym wyrazem twarzy – Chyba się go nie
boisz?
- To chyba nie Twoja sprawa –
warczę – Poza tym, to nie jest kwestia strachu, tylko lojalności.
- Przecież już go zdradziłaś. To,
co teraz zrobisz, nie ma już znaczenia - drwina w jego głosie zaczyna mnie irytować
– nawet prostytutki wiedzą, że pocałunek jest bardziej intymny, niż robienie
loda czy pieprzenie.
- Nie zdradziłam go i nie mam
zamiaru zdradzać, a już na pewno nie z Tobą! – sięgam po kieliszek, choć widzę,
że jest pusty.
Gianni
niespiesznie dolewa mi wina.
- W życiu też sięgasz po półśrodki… – stwierdza, patrząc
jak dolewam do kieliszka wody.
- Ciekawe, skąd tak dobrze mnie
znasz? – cedzę przez zaciśnięte zęby.
- Och, jestem mistrzem w
wyciąganiu informacji. Pamiętaj, że Włochy to ojczyzna intryg, spisków i
tajemnic… Poza tym, wystarczyło dobrze słuchać, Julia strasznie się o Ciebie
martwi – dolewa sobie wina i pociąga spory łyk.
- Julia martwi się o mnie? –
mówię z przekąsem – Ja w takim razie, patrząc na nią, powinnam skoczyć teraz z
balkonu.
- Nie masz racji - Gianni mówi
teraz poważnie – ona doskonale wie, czego chce. Tylko pozornie my decydujemy.
Wykorzystała mnie, choć nie mogę się skarżyć, naprawdę świetnie się bawiliśmy.
Teraz jest z facetem, którego sobie wybrała, a on jest gotów zrobić dla niej
wszystko. Czy masz choć połowę tego, co ona?
Milczę
nachmurzona. Prawda jest taka, że naprawdę nie wiem, czego chcę. Coś tam
zaczyna mi się krystalizować, ale jeszcze daleka droga przede mną. Podnoszę
głowę aby lepiej się przyjrzeć Gianniemu. Taki facet, to marzenie większości
kobiet. Po prostu latin lover w
każdym calu. Przy tym inteligentny, więc można liczyć na coś więcej niż udany
seks. Tylko, że ja nie chcę przeżyć swojego pierwszego razu z przypadkowym
partnerem. Nawet jeśli jest to Gianni…
- Widzisz, nawet teraz się wahasz
– znów ta drwina w głosie.
- Nie waham się. Po prostu wiem,
że nie chcę tego robić teraz i z Tobą.
- Niepotrzebnie się zadręczasz –
mówi miękko, siadając obok mnie na kanapie – to tylko mały kawałek ciała. Tak
naprawdę, faceci tego nie lubią. Ja zresztą też nie przepadam, ale jak
dziewczyna jest dziewicą, to po prostu trzeba to kiedyś zrobić.
- Jezu, to też Ci powiedziała? –
ręce mi opadają – Muszę poważnie z nią porozmawiać. A Tobie dziękuję - dodaję
szybko – ale jakoś sobie poradzę.
- Chyba nie chcesz tego zrobić z
tym dupkiem? – nie daje za wygraną – To egoista, zrobi Ci krzywdę.
- Naprawdę, Twoja troskliwość
jest wzruszająca, ale jestem dużą dziewczynką – teraz ja mówię to z drwiną,
mając nadzieję, że poczuje się choć trochę obrażony.
- Masz kogoś innego, prawda? –
przygląda mi się z zaciekawieniem – Proszę, powiedz mi, jeśli się mylę. Nie
pójdę z Tobą do łóżka. Wolę pełnokrwiste kobiety.
Ta
uwaga mnie zabolała. Co on sugeruje? Już ja bym Ci pokazała, jaka potrafię być
pełnokrwista! Zaraz jednak przychodzi mi do głowy, że właśnie o to mu chodzi.
Chce mnie sprowokować. Niedoczekanie twoje! Zastanawiam się, czy powinnam
odpowiadać na jego bezczelność.
- Ty już zostawiłaś tego dupka! –
używa tego słowa z wyraźną przyjemnością – Gdyby było inaczej, nie pozwoliłabyś
na takie zbliżenie.
Przysuwa
się bliżej i kciukiem przesuwa po moich ustach. Patrzę mu w oczy wyzywająco.
Nie będę się z Toba kochać, ale chcę się całować. Guzik mnie to obchodzi, czy
uważasz to za zdradę czy nie. Liczy się to, co ja myślę!
- Masz usta stworzone do loda –
mruczy, ujmując moją twarz w dłonie – może choć na to Cię namówię.
Nie
czeka na moją odpowiedź. Zagłębia się w moje usta powoli, smakując każdy
centymetr. Nasze języki krążą wokół siebie leniwie, jakby w zwolnionym tempie.
Czuję ciepło rozlewające się powolną falą po całym moim ciele. Sama nie wiem
dlaczego, ale przejmuję inicjatywę i zaczynam ssać język Gianniego. Chyba
sprawia mu to przyjemność, bo przechyla mnie na oparcie i przywiera mocniej.
Kiedy przestaję, odchyla głowę. Ma rozszerzone źrenice.
- Robiłaś już loda? – głos ma
zachrypnięty, niski.
- Raz, ale mi się nie podobało –
spinam się – Nie jestem w tym dobra. Nie chcę tego robić.
- No dobrze – wzdycha – nauczę
cię czegoś.
Czuję
skurcz w żołądku. Co on chce zrobić? Gianni poprawia spodnie opinające się na
nabrzmiałym kroczu, ale ich nie odpina. Oddycham z ulgą. Głupio byłoby zwiewać
stąd z krzykiem. Rozsiada się wygodnie i wsuwa mi dłoń pod uchem, na kark.
Kciukiem drugiej ręki delikatnie rozchyla mi usta. Co to ma być? Lekcja miłości
francuskiej?
- Nie bój się. Jeszcze mi kiedyś
podziękujesz – uśmiecha się, zadowolony z siebie - Oddychaj spokojnie i wysuń
koniuszek języka. Teraz poliż mój palec tak, jakbyś lizała loda. W końcu z
jakiegoś powodu tak się to nazywa.
Robię,
co mówi, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Ta sytuacja wydaje mi się komiczna.
- Nie śmiej się! – mówi z
irytacją w głosie i wsuwa mi koniec palca do ust – teraz delikatnie go possij.
Delikatnie! Omieć go językiem. Powoli. Jeszcze raz. Teraz jeszcze raz, od
początku.
Wyobrażam
sobie, jakby to było z prawdziwym członkiem. Podnieca mnie to.
- Daj rękę – Gianni zaczyna
oddychać szybciej – obejmij mój palec u podstawy i teraz wsuń go sama do ust.
Odwrócę rękę i połaskoczę cię w podniebienie, jak prawdziwym fiutem, więc skup
się i oddychaj głęboko.
Robię
co mówi i o dziwo nie jest nieprzyjemnie. Jestem trochę zaskoczona. Gianni
oddycha, jakby szybciej... To dla niego niezła lekcja cierpliwości. Czuję, że
mi się to podoba. Chyba mogłabym to zrobić naprawdę… Oczywiście, gdybym miała z
kim! Gianni wysuwa palec z moich ust i muska je w pocałunku. Jestem
oszołomiona. Nagle odsuwa się ode mnie.
- Idę do łóżka – wstaje i podaje
mi dłoń – chodź, zaprowadzę Cię do Twojego pokoju.
Jestem
zaskoczona takim obrotem sprawy. Idziemy szybko, bez słowa. Gianni zostawia
mnie przed drzwiami mojego pokoju i bez słowa idzie do siebie.
- Dobranoc – rzuca przez ramię.
Zapalam
światło i stoję oszołomiona. Krew jeszcze pulsuje mi w żyłach. Co się stało?
Przychodzi mi na myśl Adam. Gdyby teraz tu był… Nagle ogarnia mnie taka
tęsknota, że chce mi się wyć. Zza ściany dociera do mnie szum prysznica.
Zrzucam sukienkę i bieliznę. Gdybym teraz otworzyła drzwi łączące nasze pokoje…
Szum prysznica cichnie. Idę w przeciwnym kierunku. Łazienka jest utrzymana w
tym samym stylu, co pokój. Wszędzie motyw lawendy. Wchodzę do starodawnej wanny
stojącej na środku i odkręcam prysznic, kierując strumień wody na sterczące
piersi i brzuch. Przymykam oczy.
- Pięknie wyglądasz – aż podskakuję na te słowa.
Oparty
o framugę stoi Gianni z ręcznikiem wokół bioder i odgarniętymi w tył włosami,
ociekającymi wodą. Jest bosy, zrelaksowany i ma zniewalający uśmiech. Stoję bez
ruchu, świadoma zachwytu, z jakim jego wzrok wędruje po moim ciele. Sięgam po
butelkę żelu i gąbkę. Myję się bez pośpiechu, a on podąża wzrokiem za gąbką. Kiedy
sięgam do złączenia ud, porusza się niespokojnie, ale pozostaje na miejscu.
Myję twarz i wystawiam ją do prysznica. Nagle woda ustaje i czuję na ramionach
miękki dotyk ręcznika, którym Gianni mnie otula.
- Jesteś naprawdę piękna –
przesuwa palcem od obojczyka do piersi.
Nogi
mi drżą. Podczas mycia, czerpałam taką perwersyjną przyjemność z tego, że
patrzył.
- Nie bój się, nie będziemy się
kochać – przygląda mi się uważnie – Chciałem Cię tylko zobaczyć nago. Wystarczy
mi świadomość, że mógłbym Cię dzisiaj mieć.
Zostawia
mnie zszokowaną na środku łazienki. Co to za gierki? Jak on śmie? Ale mój
rozsądek podpowiada mi, że tym razem poległam na całej linii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz